
Menedżer zespołu Birel ART Racing podsumował pierwszy weekend wyścigowy w tym sezonie. To WSK Champions Cup we włoskiej Adrii, w którym w barwach Birel ART wystąpiło trzech polskich kierowców. Filini nie krył zadowolenia z postawy Tymoteusza Kucharczyka.
W miniony weekend we włoskiej Adrii zainaugurowała seria WSK. Weekend wyścigowy „Pucharu Mistrzów” był rekordowy pod względem frekwencji polskich kierowców. W zespole fabrycznym Birel ART wystartowało dwóch Polaków. To Tymoteusz Kucharczyk i Maksymilian Angelard, którzy pojechali w rywalizacji kategorii OK.
– Tymoteusz Kucharczyk po raz kolejny pokazał, że można na nim polegać w OK – przekonywał po zawodach menedżer Birel ART Luca Filini. Zdaniem włoskich inżynierów Kucharczyk pokazał obiecującą jazdę w pierwszym wyścigu sezonu. Po ustanowieniu szóstego najszybszego czasu okrążenia w finale walczył o czołową dziesiątkę stawki. Skończyło się jednak na 14. pozycji na mecie. Z kolei Maksymilian Angelard, jak czytamy w komunikacie włoskiej ekipy, „wiele się nauczył w imprezie otwarcia sezonu”. Maks zajął 25. pozycję w prefinale i nie zdołał awansować do głównego wyścigu. Impreza w Adrii była jego debiutem w WSK i debiutem w kategorii OK.
– Nasza praca poza sezonem pozwoliła nam być w pełni konkurencyjnymi we wszystkich kategoriach – mówił Filini. – Szczególna sytuacja trwającej pandemii ograniczyła możliwości kierowców, bo niektórzy potrzebują więcej czasu na optymalne wykorzystanie swoich maszyn.
Przypomnijmy, że w barwach Birel ART wystartował w Adrii również David Liwiński, który reprezentował współpracujący z fabryką team Renda Motorsport. W kategorii KZ2 mistrz Polski zajął wysoką 9. pozycję w finale.
fot. LRN Photo, Birel ART
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS