Marcel Surmacz zakończył tegoroczny Rotax Grand Finals na szóstej pozycji wśród juniorów. To najlepszy wynik w historii startów Polaków w tej kategorii. Kierowca z Tarnogrodu większą część wielkiego finału jechał z uciążliwą kontuzją. Rozmawiamy ze zwycięzcą tegorocznej serii Rotax Central Eastern Europe.
Na początek chciałbym ci bardzo pogratulować sukcesu na Grand Finals. Osiągnąłeś najlepsze miejsce wśród wszystkich Polaków i najwyższe w historii polskich startów w Junior Max.
Dziękuję bardzo!
Jaki miałeś cel jadąc do Włoch?
Zawsze mam jeden cel jadąc na zawody. Wygrać.
W takim razie nie osiągnąłeś celu…
Niestety, nie.
Jak oceniasz swój występ?
W treningach pokazałem bardzo dobre tempo, tor spodobał mi się od pierwszej sesji, mimo, że nigdy wcześniej nie byłem na tym torze. Dzięki mojemu teamowi dzień przed treningami udaliśmy my się na tor na tak zwany „track walk”, gdzie poznałem optymalną linie toru. W czasówce poszło mi nie najlepiej ponieważ wyjechałem sam, a na tym torze bez tunelu nie da się złożyć szybkiego kółka. W pierwszym wyścigu kwalifikacyjnym miałem incydent, po którym ucierpiała moja prawa ręka. Mam ją mocno stłuczoną i opuchniętą, lecz się nie poddałem i pierwszy wyścig ukończyłem na 5. pozycji. W następnych wyścigach jechałem już z kontuzją ręki, która nie pozwalała na precyzyjną i agresywną jazdę. Prefinale startowałem z 3. pozycji, ale nie dałem rady utrzymać tej pozycji i spadłem o dwa oczka. Z finału nie jestem za bardzo zadowolony ponieważ nie udało mi się stanąć na podium, co było moim marzeniem.
Śledziłem dokładnie twoją jazdę. Przyjąłeś raczej charakter drapieżnika, który czyha na błędy rywali niż takiego, który atakuje i zdobywa teren. To z powodu urazu ręki?
Tak. Nie pozwalała mi na agresywna jazdę
To prawdziwy pech doznać kontuzji w najważniejszej imprezie sezonu. Na szczęście nie skończyło się wycofaniem jak w przypadku Sławka Murańskiego. Ale dałeś rady. Brawo! Który z wyścigów był najtrudniejszy?
Bardzo mi przykro z powodu jego wypadku i kontuzji, która wykluczyła go z udziału w Grand Finals. Był jednym z najszybszych kierowców w swojej kategorii. Chciałbym życzyć Sławkowi szybkiego powrotu do zdrowia. A jeśli chodzi o wyścig to najtrudniejszy dla mnie był finał. Ponieważ można w nim wiele zyskać i jeszcze więcej stracić.
Jaką objęliście strategię?
W takiej randze wyścigu nie można dużo kalkulować, ale przyjęliśmy plan, aby dojeżdżać heaty, a w finale jechać na 100%.
W najważniejszym wyścigu oczy kibiców były w większości skierowane na Oliego Pyłkę, który startował z pole position. Co czułeś kiedy go minąłeś? Pamiętasz ten moment?
Czułem duże zaskoczenie. Nie widziałem tej akcji. Szkoda mi Oliego, bo wiem jak czuje się zawodnik w tym momencie.
Rozmawialiście po wyścigu?
Nie od razu po wyścigu. Oli był bardzo sfrustrowany, co ja oczywiście rozumiem.
Startowałeś w finale jako najlepszy kierowca CEE. Razem z Charlie Wurzem stanowiliście reprezentację tej serii w finale. Jak oceniasz poziom zawodników spoza Europy?
Już w treningach byli bardzo szybcy, więc wiedziałem, że będziemy mieli ciężki orzech do zgryzienia. Ale dawałem sobie radę. Charlie też.
To prawda, było widać. To twój drugi Grand Final. Mocne i słabe strony tej imprezy?
Mocne, że wysoki poziom zawodników. Fajnie jest się z nimi pościgać i można się bardzo dużo nauczyć. Słabą stroną było to, że po treningach były rozkręcane motory u części zawodników. To było dziwne, bo nigdy czegoś takiego nie było. Po prostu przychodzili inżynierowie z Rotax, w nocy, i coś tam robili w silnikach. Były podobno jakieś problemy ogólne w wielu kategoriach. Problem był tylko taki, że wielu mechaników musiało później od nowa ustawiać wóz. Wielu zawodników na tym straciło mocno, na przykład Olek Bardas, który w treningach wolnych był najszybszy w seniorze, a potem jego włoscy mechanicy nie potrafili wrócić do tych samych ustawień. Dziwne to było.
Dlaczego przez całą imprezę we Włoszech nie nosiłeś narodowego kombinezonu?
Ponieważ nie dostaliśmy oferty na taki kombinezon.
Od kogo?
Od polskiego promotora.
Rozumiem. Jak oceniasz swój tegoroczny sezon?
Sezon uważam za udany, ale czuję lekki niedosyt po Grand Finals.
Wciąż będziesz jechał z Kalman Motorsport?
Tak. Z Peterem Kalmanem jestem bardzo związany oraz bardzo wdzięczny mu za dużą pomoc.
Jaka była jego reakcja na twój wynik?
Był zadowolony, ponieważ wiedział o mojej kontuzji.
A jak zareagował na kontuzję twój mechanik… czyli Tata?
Tata powiedział żeby zacisnąć żeby i jechać. Chociaż myślę, że serce go bolało jak na mnie patrzył w takim stanie.
Jeszcze raz gratuluję i do zobaczenia na torach!
Dzięki. Na samym końcu chciałbym podziękować moim sponsorom i partnerom, dzięki którym miałem możliwość startu w tych zawodach. To Orlen Oil i Urząd Marszałkowski w Lublinie. Bardzo dziękuję również teamowi Węgier za wspaniały doping, wsparcie i pomoc.
fot. Andrzej Surmacz, Jose Bravo (Curva1kart.com.ar)
© ℗ Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS