Oliwier Pyłka był bez wątpienia jednym z liderów polskiej reprezentacji na tegorocznym Rotax Grand Finals we Włoszech. Wygrał kwalifikacje Junior Max przed wielkim finałem i wystartował w nim z pole position. Niestety w finale został wypchnięty poza tor przez późniejszego zwycięzcę z Nowej Zelandii.
Na 11. okrążeniu finału kategorii juniorskiej Oliwier Pyłka został sfaulowany przez nowozelandzkiego kierowcę Claya Osbourna. Incydent ten pogrzebał szansę Polaka na zwycięstwo w Grand Finals i …został niezauważony przez sędziów zawodów! Oliwier dokończył wyścig, ale tuż po zjeździe do parku zamkniętego postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość Osbournowi. Później się okazało, że nie tylko on…
Zamiast pierwszego polskiego tryumfu w tej najważniejszej imprezie sezonu było wykluczenie za niesportowe zachowanie.
Dlaczego zareagowałeś w ten sposób po wyścigu? Puściły ci nerwy?
No cóż… Chciałbym za to przeprosić wszystkich, ponieważ byłem bardzo zdenerwowany, po tym co spotkało mnie w finale i co zrobił zawodnik z Nowej Zelandii. Poniosły mnie nerwy. Nie miałem prawa tak się zachować. Przepraszam. Powinienem się pohamować. Więcej to się nie powtórzy.
Jak oceniasz Rotax Grand Finals. Jak impreza wyglądała z twojej perspektywy?
Grand Finals to fajna impreza. Dużo można się na niej nauczyć, bo startuje w niej wielu świetnych zawodników. Pojechaliśmy tam dużą grupą kierowców, którzy mogli być w TOP3, a nawet wygrać te zawody. Nasza czwórka z Murańskim i Bieleckim na czele mogła znaleźć się co najmniej na podium. Ale niestety nie udało się. Uważam, że sędziowanie nie było uczciwe, a sędziowie okradli nas, Polaków z możliwości stanięcia na podium w zawodach. Mam tu na myśli sytuację z mojego wyścigu finałowego i finału Julka Ociepy w Micro Max. Zawodnika, który mnie wypchnął nie ukarano i to moim zdaniem było bardzo niesłuszne. Julka ukarano za coś czego nie zrobił. To jest niesprawiedliwe.
Ten sezon był dla ciebie bardzo dobry, bo w Rotax Euro Trophy zostałeś wicemistrzem. Podobnie w International Trophy, gdzie zająłeś drugie miejsce. Jaki miałeś cel w tegorocznym Grand Finals?
Oczywiście chciałem wygrać. Nie udało się. Ale cały sezon był bardzo dobry, ponieważ z całym teamem pracowaliśmy nad moją jazdą. Efekty było widać na europejskich imprezach. W przyszłym roku planuję być jeszcze szybszy. A za rok, jak będzie szansa występu na Grand Finals, postaram się znów powalczyć o zwycięstwo. Bardzo bym chciał wygrać tę imprezę. Myślę, że to jest w moim zasięgu.
Czy twój brat Mateusz był z Tobą we Włoszech?
Nie.
A dawał ci jakieś rady? Przecież startował na tym samym torze w Grand Finals, też w kategorii juniorskiej.
Tak. Żebym jechał spokojnie, nie stresował się atmosferą i rywalizacją. I ścigał się tylko dla zabawy.
Twój mechanik to postać, z którą spędziłeś na torach cały sezon. Jak ci się współpracuje z Jamie Dzyrą?
Fantastyczny gość. Bardzo dobry mechanik, który zresztą wciąż ściga się w mistrzostwach Anglii. Mamy ze sobą bardzo dobry kontakt. Wszystko analizujemy. Jamie jest doświadczonym kierowcą i mechanikiem, wie gdzie szukać błędów. Jeśli mam jakiś problem z pokonaniem zakrętu, szczegółowo mi tłumaczy, bo jest praktykiem. W ostatnich mistrzostwach Anglii prowadził nawet w wyścigu finałowym, niestety były trudne warunki, padał deszcz. Jamie wypadł z toru i ukończył zawody na dalszej pozycji. Mechanikiem, tak jak kierowcą, jest bardzo dobrym.
Dan Holland Racing, w którym się ścigasz jest jednym z najlepszych brytyjskich teamów. Jak wam się układa współpraca?
Bardzo dobrze. To są super specjaliści, którym można ufać. Za każdym razem konsultujemy ustawienia, nitkę przejazdu. Zawsze mogę liczyć na pomoc ze strony każdego w zespole.
Po długiej przerwie w Polsce przyjechałeś na mistrzostwa i zdobyłeś tytuł…
Tak. Nie było mnie dość długo, wydaje mi się, że prawie dwa sezony. Chciałem wrócić i zdobyć mistrza Polski. Udało mi się. Nie było dużo zawodników w zawodach, ale chciałem też przypomnieć sobie jak to było kiedyś, jak ścigałem się w Polsce. Poza tym fajnie było znów pościgać się na polskich torach. Lubię je. Niestety, wyścigi u nas są zupełnie inne niż w zagranicznych zawodach. Kierowcy mają kompletnie inny styl jazdy. Odzwyczaiłem się już od tego. Zagranicą jest o wiele wyższy poziom.
Na czym polega różnica?
Przede wszystkim jest znacznie wyższa frekwencja. Startuje więcej kierowców, a przez to jest wyższy poziom zawodów. Wszyscy jeżdżą praktycznie tak samo. Mam na myśli poziom sportowy i równość. Znaczna większość zawodników pokonuje kolejne okrążenia w bardzo równym, podobnym tempie. Na każdym kółku wykręcają takie same czasy.
Jakie masz plany na kolejny sezon?
Planuję pojechać w Euro Series w X30. Na pewno pojedziemy też Rotax Euro Trophy. W zimie będziemy w Anglii, żeby przetrenować bardzo dobrze okres przed sezonem. Pewnie zdarzą się też jakieś zawody.
fot: M4U, Jose Bravo (Curva1kart.com.ar)
© ℗ Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS