Za nami finał światowy Easykart International Grand Finals we włoskim Lonato.
Rozmawiamy z nowym promotorem serii Easykart Polska, Bartłomiejem Lutym, który obserwował wielki finał z bliska. Jedną z głównych ról w rywalizacji popularnej „setki” odegrali polscy kierowcy.
To już 24. edycja wielkiego finału Easykart. Trochę zapomnianej serii w Polsce, bo od kilku sezonów nie rozgrywanej. Jak oceniasz ten weekend?
To był weekend pełen adrenaliny, dźwięków, zapachu benzyny i emocji, które zostaną z nami na długo. Finał Easykart International Grand Finals po raz kolejny udowodnił, że karting to nie tylko sport – to styl życia, wspólnota i czysta pasja. Dobrze było tam być, w centrum tej wielkiej, jednej z najstarszych światowej imprezy w Europie. Dodatkowo, bardzo przyjemnie było śledzić poczynania i rywalizację polskich kierowców. Jeden z nich stanął na podium. Coś pięknego.
Imprezy we Włoszech mają swój klimat, prawda?
Włoskiej atmosfery zawodów nie da się podrobić. Na torze w świątyni kartingu South Garda Karting w Lonato czuć było to, co w motorsporcie najpiękniejsze, czyli energię, emocje i radość z rywalizacji. Słońce, śpiewny język kibiców i ten niepowtarzalny klimat włoskich zawodów tworzyły scenerię, której nie da się pomylić z żadną inną. Każdy, kto choć raz doświadczył imprezy we Włoszech, wie, że to coś więcej niż zwykłe zawody – to święto prędkości i przyjaźni ponad granicami. Bardzo się cieszę, że finał Easykarta miał taką oprawę i atmosferę. To zostaje w pamięci na długo. Serdecznie polecam uczestnictwo w tych zawodach.

Finał światowy to specyficzna impreza. Spotykają się w niej kierowcy z całego świata. W Lonato jechało 224 kierowców z 15 krajów świata…
Na torze spotkali się zawodnicy z różnych krajów, reprezentujący rozmaite szkoły jazdy. To była swoista harmonia różnic. Każdy z nich wniósł coś swojego – włoski temperament, brytyjską precyzję, a także polską determinację. W efekcie powstał niezwykły spektakl, w którym różnorodność stylów tworzyła jedno – czystą pasję do wyścigów. A w tle – ten cudowny dźwięk silników, który dla każdego fana kartingu jest jak muzyka. Ich charakterystyczny ton, narastający w zakrętach i długich prostych, przypominał, że tu liczy się serce i technika w najczystszej formie. Mam nadzieję, że w kolejnych światowych zawodach Easykarta będzie jeszcze więcej uczestników. Wierzę, że Easykart ma swoją przyszłość i będzie się tylko rozwijać. Za nami trudny okres w dziejach serii, ale teraz, jak sądzę, będzie tylko lepiej.
Podium Polaka po 15 latach to dla nas wydarzenie, a dla ciebie jako nowego promotora tej serii znak. Czy możemy tak to potraktować?
Tak bym sobie tego życzył. Dorian przez cały weekend prezentował świetną formę. Od pierwszych sesji utrzymywał wysoki poziom, pokazując równą, dojrzałą jazdę i pełne skupienie. To efekt nie tylko jego talentu, ale też rodzinnego zaangażowania – tata Doriana pełnił rolę mechanika, a Mama dbała o zaplecze i wsparcie organizacyjne. Razem stworzyli idealny zespół, który wspólną pracą doprowadził do sukcesu. To pierwsze polskie podium od lat i bardzo się cieszę, że w dobrej, można powiedzieć flagowej kategorii 100cc. Dorian zakończył rywalizację na doskonałym trzecim miejscu, to spory sukces.

Drugi polski kierowca miał sporego pecha w trakcie całego weekendu, ale pokazał wyścigowy pazur. Jak oceniasz jego występ?
Jakub Milczarski przez większość weekendu toczył nierówną walkę nie tylko z rywalami, ale też ze sprzętem. Problemy techniczne utrudniały jazdę, jednak dzięki niezłomnej współpracy z tatą, który pełnił rolę mechanika, udało się doprowadzić karta do pełnej sprawności przed finałem B. Właśnie wtedy Jakub pokazał prawdziwy charakter. Dzięki waleczności i determinacji wywalczył awans do finału A, co było dowodem ogromnego serca do walki i sportowego ducha. To przykład, jak pasja i rodzinne wsparcie potrafią pokonać każdy problem. Obaj z Dorianem są świetnymi kierowcami. Obaj zajęli dwa czołowe miejsca w serii Easykarta w Wielkiej Brytanii.
Ich znakomita postawa w Lonato to chyba dobry marketing dla odrodzenia się serii w Polsce?
Myślę, że to świetny prognostyk na przyszły rok. Choć zarówno Dorian, jak i Jakub na co dzień ścigają się w brytyjskiej serii Daniel Ricciardo Series, to jestem pewien, że ich postawa podczas finału Easykart tchnęła wiele pozytywnej energii, również w rozwój projektu w Polsce. Ich zaangażowanie, profesjonalizm i pasja to doskonały przykład, jak polski karting może sięgać coraz wyżej – z głową pełną ambicji i sercem pełnym pasji. Jestem pewien, że tegoroczny finał to nie tylko dobre zakończenie sezonu, ale zapowiedź jeszcze lepszych wyników w kolejnym roku. Polscy kierowcy pokazali, że potrafią rywalizować z najlepszymi i że Easykart ma szanse stać się fajnym projektem również w Polsce.
rozmawiał Paweł Surynowicz
© ℗ Wszelkie Prawa Zastrzeżone




Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS