Maciej Gładysz nie zaliczy ostatnich weekendów w Belgii do udanych. Kilka dni temu zakończył swój kolejny start w Genk, tym razem w inauguracyjnej rundzie Kartingowych Mistrzostw Europy. Polski kierowca jest zdeterminowany by walczyć o czołowe pozycje w kolejnych rundach.
Tor Home of Champions w belgijskim Genk najwyraźniej „nie leży” Polakom startującym w kategoriach międzynarodowych. Żaden z naszej ósemki eksportowych zawodników nie odniósł w ostatnich tygodniach sukcesu w belgijskich rundach, najpierw Champions of the Future, a potem w Kartingowych Mistrzostwach Europy. W tym gronie jest również Maciej Gładysz, który pechowo zakończył występ w tej drugiej imprezie.
„Pierwsza runda mistrzostw Europy dobiegła końca i niestety nie uzyskałem awansu do wyścigu finałowego. Mój weekend w Belgii jest do zapomnienia! Taki jest motorsport, piękny, a czasem bywa okrutny!” – napisał na swoim profilu społecznościowym kilka chwil po weekendzie wyścigowym Maciej Gładysz.
Polski kierowca miał pecha od samego początku weekendu. W treningu oficjalnym, w którym walczy się o najlepszy czas, dostał popularnego „dyska” technicznego czyli dyskwalifikację za część, która odpadła od jego wózka. W myśl regulaminu musiał startować w kwalifikacjach z ostatnich pozycji do wyścigów.
„W sesji kwalifikacyjnej uzyskałem P11, ale mój czas został skreślony, ponieważ odpadła osłona łańcucha. Przez tą sytuację musiałem do wszystkich wyścigów startować z końca stawki. Zmienna pogoda sprawiła, że bardzo trudno było odzyskać wiele pozycji podczas wyścigów kwalifikacyjnych” – czytamy w jego wpisie.
Jednak swoje podsumowanie zawodów w Genk tarnowski kierowca Sauber Karting Team, kończy jak prawdziwy sportowiec. „To nie weekend, jakiego się spodziewałem, ale jestem zdeterminowany aby powalczyć o czołowe miejsca w 2. rundzie mistrzostw Europy, za dwa tygodnie w Essay we Francji! Nigdy się nie poddaje!”
fot. Manuela Nicoletti
© ℗ Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS