Podczas Kartingowych Mistrzostw Polski w Słomczynie spotkaliśmy jednego z najlepszych swego czasu kartingowców polskich w Europie. To Seweryn Szczepanik, który jako jeden z pierwszych Polaków zawojował europejską serię Rotax Euro Challenge. Seweryn jest dziś członkiem zespołu CRG Racing Driver Program związanego z A1 Karting.
Ile to już lat minęło od twojego początku kartingowej kariery? I ile czasu od ostatniej wizyty na torze?
Początek? Tego już nawet najstarsi górale nie pamiętają. Ale tak na serio, jeśli chodzi o karting wyczynowy – 2005 rok, Lublin. Natomiast ostatni wyścig, po rocznej przerwie w kartingu – 2011, Gostyń. Jak pewnie zauważysz, nowe pokolenie kartingowców nie ma i raczej nie będzie miało okazji pojeździć na tych obiektach. Pierwszego z nich w ogóle już nie ma, a drugiego nie ma od dłuższego czasu w kalendarzach. Jestem z Lubelszczyzny, ale jednak z większą chęcią wybierałem się na tor w Gostyniu, jeden z moich ulubionych w kraju.
Lata lecą, sezony mijają jeden za drugim, zmieniają się pokolenia kierowców, ale twój znakomity wynik w Rotax Grand Finals przetrwał kilka ładnych lat. Znów możemy się spotkać na kartingowych zawodach. Ciągnie wilka do lasu… Skąd pomysł na powrót? Czy to powrót na stałe?
I w końcu ten wynik został pobity i to chyba nie raz? Fakt, że w mniejszej kategorii, ale wynik jest wynikiem. Bardzo dobrze, czekamy teraz na wyższe kategorie.
Czy będzie to powrót na stałe? Ciężko stwierdzić. Obecnie skupiam się głównie na prowadzeniu szkoleń i szkółki kartingowej we współpracy z A1 Karting na torach halowych. Oczywiście plan docelowy jest taki, by umożliwić i wprowadzić jak najwięcej naszych adeptów do kartingu wyczynowego. Ale nie za wszelką cenę i w zbyt krótkim czasie. Na przykładzie moim i mojego brata wiem, że wiele można zdziałać „na hali”, gdzie jest dużo mniejsza presja. Poza tym, fajne jest uczucie, gdy jako „człowiek znikąd” przyjeżdżasz na swoje pierwsze zawody w życiu i możesz walczyć o podium, a nie wlec się na końcu stawki i szukać dwch sekund zamiast ułamków sekundy.
Jak patrzysz na karting w Polsce z perspektywy tych wszystkich lat, to co się zmieniło?
Na pewno zauważalnie zmienił się układ producentów sprzętu kartingowego. Marki podwozi, które kiedyś przykładowo widniały z przodu w wynikach, są z tyłu lub w ogóle nikt z nich nie korzysta. Zawsze zastanawiałem się czy wynika to z jakiejś nietrafionej konstrukcji, czy po prostu inni, którzy jechali kiedyś „w ogonie”, znaleźli dużo lepsze rozwiązania bądź materiały.
A druga rzecz to teamy. Zniknęła taka klasa średnia, jeśli mógłbym to tak określić. Chyba mało kto jeździ już ze swoim własnym namiotem w pojedynkę, jak to było jeszcze kiedyś. Większość wybiera wygodę (transport, logistyka), a w dobrze zarządzanym teamie na pewno mamy dostęp do większej wiedzy i doświadczeń co do przygotowania sprzętu oraz ustawień, których nie musimy sami szukać od zera.
Gdybyś miał możliwość powrotu za kierownicę, która by to była kategoria? DD2 czy może shifter?
W pierwszej kolejności patrzyłbym przede wszystkim na ilość zawodników i wybierał tę kategorię, w której jest ich więcej. Zakładając, że pod tym względem jest całkiem w porządku i nie patrzę na budżet, po tylu latach jazdy w DD2, wybrałbym jednak coś biegowego, z bardziej przyczepną oponą.
rozmawiał Paweł Surynowicz
fot. Rafał Oleksiewicz
© ℗ Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS