Karol Jurmanowicz jest jednym z dwóch polskich kierowców występujących w tegorocznym Rotax Grand Finals w kategorii DD2 Max. Na swoim koncie ma już trzykrotny udział w tej imprezie. Przed rozpoczęciem wielkiego finału rozmawiał z polskim kierowcą Paweł Surynowicz.
Rotax Grand Finals. Jedziesz tam jako zwycięzca polskiej serii. Już po raz czwarty będziesz startował w wielkim finale. Jakie nastroje przed wyjazdem?
Nastawienie oczywiście bojowe, chciałbym wypaść jak najlepiej. Potrzebuję do tego tempa, skupienia i determinacji. Wiem, że to podstawowe rzeczy, które są mi teraz potrzebne. Pracowałem nad tym w ostatnim czasie, jestem dobrej myśli. Ważne w Grand Finals jest również szczęście. To wielka impreza, startuje tam wielu kierowców. W tłoku dobrze mieć farta, bo różne rzeczy mogą się wydarzyć. A o awansie do finału decyduje bardzo ważny wyścig przedfinałowy.
Tor w Portimao znasz doskonale. Byłeś tam również ostatnio na treningach. Co możesz powiedzieć o tym kartodromie. Jakie kryje w sobie pułapki?
To mój ulubiony tor. To właśnie tam byłem pierwszy raz zagranicą, podczas treningów. Darzę go szczególną sympatią i bardzo się cieszę, że finał jest właśnie tam. Znam ten tor dobrze, dogaduję się z nim i myślę, że mamy wspólny język. Mam nadzieję, że niczym mnie już nie zaskoczy, bo spędziłem tam sporo czasu i w treningach i podczas zawodów. Jak będzie dobra pogoda, to będzie OK.
Właśnie, pogoda. O to też chciałbym cię zapytać. Jak radzisz sobie w deszczu?
Myślę, że dobrze. Pamiętam finał światowy w Hiszpanii. Strasznie lało, a ja startowałem z przed ostatniej 31. pozycji. Zająłem wtedy najwyższe swoje miejsce. Byłem 14.
Pamiętny finał. Opowiedz o nim trochę. Czytelnicy lubią takie historie.
Odwołano wtedy przed finał z powodu fatalnej pogody i ulewy. Pamiętam, że warunki były naprawdę ekstremalne. A więc po kwalifikacjach jechaliśmy tylko jeden wyścig. I na pierwszym kółku był wielki dzwon, a ja miałem awarię koła. Po prostu spadła mi z felgi opona, o jeździe nie było mowy. Całe szczęście, że wyścig przerwano, bo uwinęliśmy się szybciutko z wymianą koła. Wróciłem do gry. Wiadomo, na deszczu nie ma takiego tempa jak na suchym torze, wszyscy jadą wolniej, liczą się bardziej umiejętności kierowców, a nie ustawiony sprzęt. Postanowiłem wykorzystać swoje i zacząłem się przebijać do przodu. Wcześniej wiele spędziliśmy na deszczowych treningach więc czułem się świetnie.
Jaka jest specyfika ścigania się na Półwyspie Iberyjskim? Byłeś wiele razy w Portugalii, w Hiszpanii? Czy warunki są zbliżone czy jest inaczej niż w Polsce?
Teraz w Portugalii jest cieplej niż w Polsce. Mam nadzieję, że będziemy chodzić w koszulach z krótkim rękawem. W lecie jest strasznie gorąco, jest suche powietrze, szorstkie. Wczesną jesienią jest ciepło, ale często pada, a ziemia nie jest czarna tylko pomarańczowa, bardzo specyficzna. Jak pada to woda nie wsiąka w grunt tylko natychmiast tworzą się kałuże, często ogromne. Trzeba na to uważać, zwłaszcza podczas deszczowych wyścigów, bo natychmiast jest na torze mnóstwo wody. To też jest swego rodzaju specyfika tych krajów, ale dzięki temu nabywamy doświadczenia. Trzeba być przygotowanym na wszystko.
Czy w Grand Finals to jest taka impreza, w której trzeba być na wszystko przygotowanym?
Dokładnie. Trzeba się spodziewać wszystkiego. Przede wszystkim trzeba być przewidywalnym. Zawsze podczas startu trzeba być niezwykle uważnym, patrzeć przed siebie, bo stać się może wszystko. Trzeba jechać szybko, ale jednocześnie asekuracyjnie. Oczywiście tylko na starcie, bo później pełen gaz i wyprzedzanie.
W pierwszym swoim występie w finale światowym pojechałeś w kategorii Junior Max. Jak wielka jest różnica pomiędzy stawką juniorów a kierowcami ścigającymi się w DD2?
DD2 to kategoria bardziej wymagająca. Jest szybsza, a zawodnicy są bardziej doświadczeni. W juniorze jest wielu młodych zawodników. Często są tam wypadki spowodowane bezmyślnością niektórych kierowców. W DD2 jest po prostu bezpieczniej, bo startują tam już kierowcy, którzy mają pewien bagaż za sobą. I oczywiście są bardziej wymagający. Jest ostro, szybko, ale bezpieczniej.
Jaki jest twój cel w tegorocznym finale. O co jedziesz?
Przede wszystkim chciałbym wejść do finału, bo czasami jest to loteria. Kolejnym celem jest zajęcie miejsca w pierwszej dziesiątce. Oczywiście chciałbym, aby nie było jakichś nieprzyjemnych sytuacji, typu wypadki, wykluczenia, kary. Będę zadowolony jeśli uda się spełnić te wszystkie cele.
Jakie to uczucie reprezentować kraj na największej imprezie sezonu?
Naprawdę czuję dumę. Przed wyjazdem dostałem kombinezon w barwach narodowych. Przymierzyłem go. Jest naprawdę efektowny. I jak sobie pomyślę, że wszyscy Polacy będą jednakowo ubrani, nawet buty i rękawiczki, to będzie bardzo fajnie.
fot. Rafał Oleksiewicz (Polski Karting)
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS