Maciej Czerwiński po raz pierwszy stanął na podium rywalizacji DD2 Masters. Podczas inauguracyjnej rundy Rotax Max Challenge zajął drugą pozycję w stawce najstarszej kategorii. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie był to debiut Maćka w pucharze.
W roku ubiegłym widzieliśmy go podczas rund Rotax Max Challenge w pokazowej kategorii Rotax 125 Hobby. W tegorocznych rozgrywkach zdecydował się dołączyć do stawki walczącej o puchar i mistrzostwo Polski. Podobnie jak trzech innych „hobbystów”, których widzieliśmy na torze w Toruniu. Rozmawiamy z Maciejem Czerwińskim, drugim kierowcą inauguracji w DD2 Masters.
Od Rotax Hobby do podium w debiucie DD2!
To był twój debiut i od razu podium. Jakie wrażenia po weekendzie Rotax Max Challenge?
To był dla mnie po prostu szok. Jadąc do Torunia z żoną, mówiłem jej że chciałbym kiedyś stanąć na podium obok Sławka Murańskiego. I nie spodziewałem się, że stanie się to tak szybko. Nie ukrywam, że troszkę miałem szczęścia, bo kilku chłopaków miało problemy w tym wyścigu.
To było dla ciebie zaskoczenie?
Wielkie. Zaskoczenie jest spore, bo kilku kierowców, którzy przeszli z Rotax Hobby robi duże zamieszanie. Będzie ciekawie na pewno. Myślę, że stawka jest mocna w tej chwili i oby tak dalej. Bardzo fajnie chłopaki jeżdżą. Nasza kategoria będzie ciekawa.
Ile twoim zdaniem potrzeba czasu, by rozpocząć rywalizację? Mam na myśli osobę, która po raz pierwszy ma kontakt z kartingiem.
Nie ma tu reguły. Kompletnie. Moja historia jest taka, że około pięciu lat jeździłem na hali, rekreacyjnie. Potem półtorej roku byłem w Rotax Hobby. To świetny pomysł z tą kategorią dla amatorów. Naprawdę to działa i bardzo pomaga w zaaklimatyzowaniu się na torach wyczynowych. I teraz pojechałem pierwsze zawody o punkty. Ale obawiałem się. Może nie tyle samej rywalizacji wyścigów, co po przeczytaniu regulaminu, bałem się czy zapamiętam wszystko i będę się do tego stosował, nie popełnię żadnej pomyłki. Jeśli chodzi o procedurę startową i tak dalej. Stres był. Po sobocie, po pierwszych wyścigach, zauważyłem, że praktycznie niczym się to nie różni od Rotax Hobby, gdzie starty były symulowane, ale praktycznie identyczne. To świetne wprowadzenie do wyścigów. Jest oczywiście szybciej i ostrzej.
Oglądałeś się za siebie podczas wyścigów? Nie bałeś się że zostaniesz zdublowany?
Oczywiście, że tak. Wiedziałem, że ci najlepsi mogą mnie zdublować, ale tak się nie stało. W jednym z wyścigów Kacper Bielecki po prostu po nas przejechał. Nawet nie zauważyłem kiedy mnie wyprzedził. Nie byłem w stanie nic zrobić. Nagle się pokazał i już go nie było. Co ten chłopak jedzie, to mistrzostwo świata. Jest mega szybki. Nawet z chłopakami kombinowaliśmy, żeby go trochę przetrzymać z tyłu, ale coś ty, nie było opcji (śmiech). Kacper jeździ mistrzowsko.
Można powiedzieć, że jesteś jeszcze amatorem, bo masz niewielkie doświadczenie w jeździe o punkty. Jak się rywalizuje z kierowcami, którzy startowali już w finałach światowych, mają mistrzowskie tytułu na koncie…?
Fantastycznie. Nie przeszkadza mi to kompletnie. Znamy się już dobrze, bo jestem na padoku od półtorej roku. Rotax Hobby spełniło swoją rolę. Wszyscy jesteśmy już zaaklimatyzowani. Jest oczywiście pewna trema, ale po czasówkach kiedy dochodzi do mnie, ze przecież nie będę walczył z czołówką, przychodzi pełen luz.
Ale przecież stanąłeś na podium…
Ale mówię o tym co było na początku! (śmiech) Presja pewna oczywiście jest. Ale powiem tak. Gdyby nie było Rotax Hobby, trema i presja byłaby znacznie większa. A wiadomo, że jeżdżąc z najlepszymi twój poziom się jednak podnosi.
Po tym pierwszym weekendzie, kiedy stanąłeś na podium i ochłonąłeś..
Jeszcze nie ochłonąłem…
…Ok. Pojawiła się w twojej głowie myśl, że jesteś w stanie być na podium na koniec sezonu?
Myślę, że tak. Zobaczymy, co będzie działo się na torze w Słomczynie, ale jeśli będzie podobnie, to takie myśli pojawią się już na dobre.
Jesteście we czwórkę w teamie Marka Wyrzykowskiego, mam na myśli kierowców DD2. Pomagacie sobie? Bardziej doświadczeni wam podpowiadają?
Jeszcze tak (śmiech). Natomiast jeśli chodzi o Marka Wyrzykowskiego to jest to temat odrębny. Ja jestem zafascynowany całym teamem i atmosferą w namiocie. Zauważyłem, że nie ma tam walki między kierowcami, ale jest współpraca i życzliwość. Karol ze Sławkiem, którzy jadą w czołówce wymieniają się informacją. Bardzo mi to odpowiada. Odnoszę wrażenie, że ważniejsza jest też klasyfikacja teamowa. To dobrze cementuje całą ekipę. Kiedy jest problem, wszyscy mechanicy „rzucają się” na wózek i próbują naprawić coś co nie gra. Bardzo dobrze się tam czuję.
Jaki masz cel na ten sezon?
Przede wszystkim szczęśliwie ukończyć wszystkie wyścigi. I nauka. Budowanie doświadczenia. Zdaję sobie sprawę, że popełniam wiele błędów. Podstawową dla mnie sprawą jest doszlifowanie umiejętności. Chciałbym też zakończyć sezon jak najwyżej, ale jest to sprawa drugorzędna.
Rozmawiał Paweł Surynowicz
fot. Rafal Oleksiewicz (Polski Karting), Archiwum
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS