
Michał Rogala, szef zespołu Bambini Racing, a prywatnie tata Kacpra Rogali, kartingowego mistrza Polski udzielił nam wywiadu po ostatnim weekendzie wyścigowym na słynnej La Conce, gdzie Kacper ścigał się w nowym zespole w WSK Super Masters Series.
W tym sezonie zadebiutowaliście w WSK. Jakie wrażenia po pierwszych imprezach?
Zakochaliśmy się przede wszystkim w kategorii Mini 60, ale także we Włoszech. Starty udane, ogromna szkoła dla Kacpra i wielka przygoda. Co najważniejsze, daje rade mimo, że jest jednym z najmłodszych zawodników na WSK.
…i najmniejszych, najdrobniejszych… Nie obawiasz się o zdrowie swojego chłopaka? Jednak to spory wysiłek, a Kacper jest po długiej rekonwalescencji.
Po kontuzji nie ma śladu, ani fizycznie, a co najważniejsze psychicznie. Głowa pracuje prawidłowo. Staramy się wymazać z pamięci miniony sezon. Styl jazdy kierowców M60 jest bardzo agresywny. To młodzi gniewni. I dużo się dzieje na torze. Wyszliśmy z założenia, że nasz limit pecha się wyczerpał. Prawdziwy sportowiec staje się nim po pierwszej dużej kontuzji. Mamy to za sobą.
W tym sezonie dołączyliście do teamu fabrycznego Pragi, ale już w ostatni weekend przeszliście do nowego zespołu. Dlaczego i jaka jest różnica między zespołami?
Tak. Ostatnie zawody jechaliśmy już w nowym teamie, choć nie do końca na zupełnie innym podwoziu. Pozostaliśmy w tej samej grupie sprzętowej, czyli IPK, który jest producentem zarówno podwozi Pragi jak i Formula K. Zmieniając team uznaliśmy, że w FK będziemy się bardziej rozwijać. To bardzo utytułowany i wyjątkowy team. Tego nam teraz potrzeba.
Zapytam cię teraz jako tatę zawodnika. Co zyskuje Kacper przenosząc się do Włoch w tak młodym wieku? Czy im wcześniej to kierowca zrobi, tym lepiej?
Włochy to stolica motosportu, ale przede wszystkim kartingu. Tutaj są najbardziej znane tory i najbardziej prestiżowe zawody na świecie – WSK. Po kilku latach intensywnych przygotowań uważam, że dla kierowców poważnie myślących o swojej przyszłości, a przy tym mających zaplecze do tego, nie ma innej drogi niż Włochy. Karting w Polsce potrafi „wyprodukować” znakomitych kierowców, ale na pewnym etapie dla tych najlepszych jazda w Polsce to strata czasu. Ilość zawodników podczas wyścigów jest tu trzykrotnie większa albo i czterokrotnie niż w Polsce. Uczyć się od najlepszych to nasz cel we Włoszech.
Kacper startuje w kategorii mini, a ma jeszcze kilka sezonów startów przed sobą w tej klasie. Nie obawiasz się kosztów takiej „włoskiej kartingowej drogi”?
Obawiam się i to bardzo. Nie jest łatwo zorganizować ogromny budżet na starty. Cały czas szukamy możliwości pozyskania środków na starty. Póki co mamy sponsora, który w dużym stopniu finansuje starty Kacpra.
Ile w tym sezonie przed wami zawodów? Czy nastawiacie się tylko na zagranicę?
Tylko zagranica. Będzie to pięć rund Italian Championship i dwie rundy WSK. Interesuje nas tylko pierwsza liga, a na tych zawodach najlepsi są zawsze obowiązkowo.
Co ze szkołą?
Kacper nie ma problemów ze szkołą. Dodatkowo mamy bardzo wyrozumiałych nauczycieli, którzy nie robią przeszkód tylko pomagają, na przykład wysyłają e-maile z lekcjami i Kacper odrabia je na zawodach. Gra jeszcze na perkusji i w piłkę nożną. Ale nie ma problemu ze zorganizowaniem czasu. Jest jeszcze basen i angielski kilka razu w tygodniu, bo teraz porozumiewa się z ekipą wyłącznie po angielsku.
Mówisz o wielkiej nauce. Nie tylko wyścigowej, ale też językowej. Czy jako tata zawodnika dostrzegasz coś w tych młodych chłopakach? Jakąś zmianę, dorosłość, dojrzałość. Jak uważasz co twój syn wynosi z kartingu?
Nauka języka od momentu ciągłych wyjazdów do Włoch przyspieszyła. Kacper swobodnie porozumiewa się z mechanikami i innymi kierowcami. Karting jak każdy sport uczy i kształtuje charakter młodego człowieka – wytrwałość w dążeniu do celu, umiejętność stawiania czoła porażkom, konsekwencja w działaniu, precyzja. To tylko kilka z cech… Ale przede wszystkim dojrzałość. To również.
Jakbyś porównał to co dzisiaj dzieje się w kartingu w Polsce do 1. ligi w Europie. Gdzie jesteśmy na ich tle?
Nie ma możliwości abyśmy kiedykolwiek dorównali Włochom ze względu na to jak karting jest postrzegany we Włoszech, a w Polsce. W Polsce dyscyplina nie jest wcale medialna. We Włoszech bardzo. Ludzie całymi rodzinami przychodzą oglądać zawody, podczas gdy w Polsce są to wyłącznie rodziny zawodników. Polska to znakomite przedszkole przed prawdziwym kartingiem, który tak naprawdę zaczyna się od kategorii junior. Tak jak wspomniałem polscy kierowcy mają znakomite przygotowanie i potencjał, ale aby zaistnieć zagranicą trzeba też dużo tutaj jeździć. To zupełnie inny charakter jazdy, inne przyzwyczajenia. Sędziowie nie dają kar za byle co, jak u nas. Trzeba się tutaj do tego przyzwyczaić.
Rozmawiał Paweł Surynowicz
fot. Piotr Augustyniak (Polski Karting), Bambini Racing
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS