Są absolutnymi debiutantami kartingowymi. W tym sezonie po raz pierwszy dołączyli do rywalizacji kartingowej, wcześniej ścigając się w rajdach samochodowych. W Toruniu zaliczyli pierwszy występ w stawce kategorii Rok GP. Rajdowy mistrz Polski Tomasz Gryc i Ariel Piotrowski startują w barwach zespołu Lenartowicz Motorsport.
Skąd pomysł na to, aby wystartować w kartingu?
Tomek: W tym roku zabrakło mi trochę czasu na rajdy. Natomiast w kartingu jest zupełnie inaczej logistycznie. Rajdy zabierały mi naprawdę sporo czasu. Aby jeździć na poziomie na jakim chciałbym się ścigać musiałbym naprawdę poświęcić sporo czasu, którego nie mam. W kartingu więcej testów i treningów mogę odbyć w weekendy. I mogę połączyć to z innymi rzeczami. Czasowo wypada to znacznie lepiej. Stąd taka decyzja. Też chciałem spróbować czegoś nowego. Więc jesteśmy tutaj.
Ariel: Ja z kolei musiałem zrezygnować z uczestnictwa w rajdach. Nie startuję już trzy lata. Ale oczywiście szukałem czegoś dla siebie. Stąd karting.
Mieliście już wcześniej kontakt z kartingiem?
Tomek: Jeździłem trochę na hali.
Jaka jest różnica?
Tomek: Ogromna. Tam jeździłem sporadycznie, ale były to jazdy dla „fanu”, żeby wsiąść i się przejechać. Nigdy nie było żadnej motywacji, aby traktować to na zasadzie jakiegokolwiek treningu, aby jeździć regularnie. Nic z tych rzeczy. Do profesjonalnego gokarta wsiadłem w zeszłym roku. To było w Austrii, w Bruck. Kornel zabrał nas wówczas na pierwsze testy.
Ariel: Różnica jest kolosalna, zupełnie coś innego niż rajdy.
To właśnie moje kolejne pytanie. Jaka jest różnica? Pamiętam, jak w Radomiu Tomek Kuchar wsiadł do gokarta Rotax DD2 i po kilku okrążeniach wysiadł z nienaturalnie przechyloną szyją mówiąc: nie wiem jak te dzieciaki mogą jeździć!..
Tomek: Wiesz, Tomek Kuchar jest już stary (śmiech)… Żartuję oczywiście. Słyszałem, że Radom to specyficzny tor, tak zwany „łamacz głowy”. Ja kompletnie nie narzekam na kondycję. Mój mechanik i Kornel są pod wrażeniem. Też dużo pracuję nad tym i pracowałem w rajdach, aby dobrze przygotować się do rywalizacji fizycznie. Karting nie robi na mnie zbyt wielkiego wrażenia, jeśli chodzi o obciążenia wysiłkowe. Bardziej doskwiera mi ból żeber…
Gdy dzisiaj patrzymy na środowisko rajdowe, wyścigowe, to praktycznie każdy topowy kierowca miał w przeszłości kontakt z kartingiem. Wasza historia jest zupełnie inna…
Ariel: Dokładnie. W naszym przypadku było zupełnie inaczej. Ja zacząłem od rajdów samochodowych. Natomiast karting pojawił się dopiero później. Szukałem czegoś, co pochłaniałoby zdecydowanie mniej czasu, a dawało frajdę, możliwość rywalizacji. Ważne było, aby też było to na odpowiednim poziomie. Była opcja wyścigów górskich, ale trochę ponad miesiąc temu po raz pierwszy pojechałem na kartingowy trening. Przyjrzałem się, popatrzyłem i powiedziałem sobie: To żaden problem, podoba mi się.
Nie obawiacie się tych zupełnie innych warunków niż rajdowe? Nisko posadzone siedzenie, ściganie się siedząc praktycznie trzy centymetry nad ziemią, brak klatki, dachu…
Tomek: Ja swoje świadome ściganie rozpocząłem w tym roku. W zeszłym to nie było jeszcze podejście do kartingu ze świadomością późniejszej rywalizacji. Testowaliśmy w Lonato i to był dla mnie …koszmar. Ten charakterystyczny pierwszy prawy zakręt. Głowa chciała jechać szybko, ale noga na pedale gazu samoczynnie unosiła się do góry. Nawet czasami nie zmieniało to nic w otwarciu przepustnicy, po prostu delikatnie wędrowała podświadomie do góry… Nazwijcie to jak chcecie, ale wrażenie z jazdy jest potężnie silne. Wielu ludzi pyta mnie o to. Jak wygląda karting, „z czym to się je”, czy doświadczenie z rajdów pomaga? Ja ukułem sobie takie powiedzenie. To jak ping pong i tenis ziemny. Jest rakietka, jest piłka, siatka, podobnie tu. Jest kierownica, są koła, jest benzyna… I tu podobieństwa się kończą. To kompletnie coś innego. Kompletnie inne zachowania, inna motoryka, inna linia jazdy. Nie jestem ekspertem, ale tak mi się wydaje.
Czy po tych kilku tygodniach spędzonych w kartingu, możecie powiedzieć, że karting może się przydać w rajdach? Doświadczenie kartingowe pomaga?
Ariel: Myślę, że tak. Moim zdaniem łatwiej byłoby się przesiąść z kartingu do samochodu, niż tak jak my to zrobiliśmy, odwrotnie. Jednak samochód bardziej wybacza i więcej można tam popełnić błędów. Tutaj jest kompletnie inna sytuacja. Popełnisz błąd, a twój przeciwnik jest już daleko. W rajdach jest zupełnie inaczej. Tam jedziesz sam. Na jednym odcinku popełnisz błąd, na drugim również, a na trzecim go odrobisz i czasowo wyjdzie dobrze. Tutaj niestety, totalnie różne warunki.
To ciekawe co mówicie. W rajdach faktycznie, rywalizujecie sami. Owszem zdarzają się sytuacje, gdy ktoś zwolnij i pojawi się przed wami rywal na trasie…
Tomek: …to nie rywal, a raczej problem, którego musisz się jak najszybciej pozbyć (śmiech)…
…dokładnie. A tu musicie ścigać się w grupie. Jak to wygląda z waszej perspektywy?
Tomek: Mnie się wydaje, że dla dzieci karting jest dyscypliną niezwykle rozwojową…
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze magazynu Polski Karting, który ukaże się niebawem.
Fot. Paweł Surynowicz
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS