Zastanawiacie się pewnie cóż to takiego? Inkubator kartingowy uruchomiło w roku ubiegłym suwalskie stowarzyszenie Motokart. Jeden z nielicznych klubów kartingowych w północno-wschodniej Polski. Idea bardzo przyjazna kartingowcom. Możliwość korzystania z toru w Suwałkach nieodpłatnie w określonych zasadami inkubatora terminach. Aż dziw bierze, że choć inkubator działa od ubiegłego roku, niewiele o nim słyszeliśmy. Na czym polega ta idea i „z czym to się je” opowiedział nam Mirosław Staśkiewicz, szef Motokartu.
Skąd pomysł na zorganizowanie inkubatora?
Pomysł powstał w ubiegłym roku, a nawet troszkę wcześniej. Ale przyjmijmy, że pierwszy rok trwania inkubatora to 2014. Nasza idea była bardzo prosta. Chcieliśmy umożliwić młodym ludziom na naszym terenie, gdzie niedostępny jest nawet komercyjny karting, nie ma krytych torów, spróbowania jazdy po torze. Cały inkubator realizowany jest w programie darmowym, czyli uczestnicy tego programu nie płacą za uczestnictwo, za korzystanie z obiektu. Dodatkowo udostępniamy sprzęt w postaci gokartów Pufo lub innych wózków, które posiadamy. Mamy wówczas również możliwość przyjrzenia się ewentualnym kandydatom na przyszłych zawodników, a uczestnicy możliwość spróbowania swoich sił na torze. Jednak kandydatów nie ma zbyt wielu na naszym terenie. Dużą rolę w kartingu odgrywa budżet. Sytuacja jest zupełnie inna niż w innych miastach. Przede wszystkim w Suwałkach jest mniej biznesu, a jeżdżąc wyczynowo, sportowo, trzeba jednak trochę pieniędzy.
Skąd klub ma fundusze na organizację tego przedsięwzięcia?
To fundusze w ramach działalności stowarzyszenia. Otrzymujemy je również od Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego w Suwałkach, Łomży i Białymstoku, za pośrednictwem Zarządu Okręgu PZM i okręgowych komisji – kartingowej i bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jesteśmy także stowarzyszeniem, które korzysta z tak zwanego jednego procenta. Mamy również środki z miasta, które faktycznie jest właścicielem toru. Można powiedzieć, że start inkubatora odbył się z korzyścią dla środowiska kartingowego, bowiem uruchamiając tę inicjatywę i nawiązując współpracę z miastem, WORD-em i z lokalnymi mediami w tym zakresie, w pewnym sensie odblokowaliśmy tor w Suwałkach. Jak wiemy z jego działalnością w ostatnim czasie wiązały się pewne problemy.
To prawda. Tor w pewnym momencie został zablokowany z powodu hałasu, który przeszkadzał właścicielom okolicznych posesji. Czy problemy się skończyły?
Problemy nadal są. Były, są i będą. Mieliśmy podobne kłopoty jak tor w Gostyniu. W tym momencie również je mamy. Musimy ograniczać ilość imprez na torze. Z jednej strony prowadzimy ten program, z drugiem mamy związane ręce, ponieważ możemy go organizować w określonych terminach. Podobnie jest z zawodami, możemy i chcemy przeprowadzać zawody. Jednak to, co nas trzyma to niemożliwość pozyskania dodatkowych funduszy. Po prostu nie mamy w naszej okolicy sponsorów, którzy wsparliby nas kwotą brakujących 15-20 tysięcy złotych potrzebnych na organizację zawodów.
Pamiętam, że jednym z problemów wynikających z „uciążliwości” toru było korzystanie z niego w dni powszednie. Tor dodatkowo jest na terenie szkoły. Gdy teraz patrzę na terminarz inkubatora, widzę, że są to tylko weekendy. Czy tylko w weekendy możecie korzystać z obiektu?
Zasadniczo tak, ale gdybyśmy chcieli zorganizować zawody pucharowe, to ta zasada nas nie dotyczy. Mówię tu o przede wszystkim Rotaksie, bo Rok do nas na pewno nie przyjedzie. Tak zadeklarował pan Ościk. Ale gdybyśmy chcieli przeprowadzić dwie rundy Rotaxa, to startujemy od wtorku jak wszyscy. Z tym nie ma problemu. Problemem jest budżet imprezy. Przede wszystkim nie zdecydowalibyśmy się na organizację imprezy na torze w takiej postaci jak jest teraz. Pamiętamy zawody w roku poprzednim organizowane przez Automobilklub Suwalski. Nie wyglądało to najlepiej, delikatnie mówiąc. Jeśli zdobędziemy fundusze w przyszłym roku na doprowadzenie toru do porządku to możemy rozpocząć ubieganie się o zawody pucharowe.
Przyznam szczerze, że słyszałem opinię w środowisku kartingowym, że toru w Suwałkach już praktycznie nie ma…
Nie wiem skąd taki pogląd, skoro w zeszłym roku odbyły się na nim rundy Rotaxa. Tor jest odblokowany mniej więcej od dwóch lat. Głównie za naszymi staraniami.
A więc skąd takie przeświadczenie o “śmierci naturalnej” toru?
Być może dlatego, że nie ogłaszamy tego zbyt głośno. Nie reklamujemy inkubatora. Przyznam się, że obawiam się, że nie bylibyśmy w stanie obsłużyć większej ilości osób, które przyjechałyby i chciały skorzystać z naszego sprzętu. Inkubator ma określoną pojemność. Jeśli teraz 30 i 31 maja przyjedzie do nas grupa z toru F1Karting w Warszawie, stali bywalcy, to na torze niewiele będzie miejsca dla innych kierowców. Natomiast są takie terminy kiedy F1Karting nie przyjeżdża, tak jak w miniony weekend. Wówczas jest więcej miejsca i możliwości wykorzystania toru. Więc przyznam się szczerze, że gdybyśmy to hucznie rozreklamowali, moglibyśmy mieć kłopoty z obsłużeniem. A z drugiej strony nie możemy przyjmować za uczestnictwo w inkubatorze pieniędzy. W tym programie, w którym jesteśmy nie możemy brać opłat. Tor nie jest również komercyjny. Nie można go podnająć. To takie trzymanie z dwóch stron. Każdorazowo także odbieramy zezwolenie na użytkowanie z toru, bo nie jesteśmy jego administratorem. Podobnie jak w Gostyniu, właścicielem jest miasto.
Czy wykorzystujecie środki z Unii Europejskiej jeśli chodzi o inkubator?
Pośrednio, przez miasto. W tamtym roku pokrywaliśmy koszty realizacji inkubatora w większości z własnych środków, również ze środków zarządu okręgu PZM w Białymstoku. W tym roku współpracujemy w tym zakresie z miastem. Wystartowaliśmy w programie miejskim, jako zadanie samorządowe. Dostaliśmy 1/3 środków, o którą występowaliśmy.
Czy kartingowa centrala wie o waszym inkubatorze?
Tak, ale Główna Komisja Sportu Kartingowego patrzy na to z przysłowiowym przymrużeniem oka. Stworzyliśmy specjalny regulamin, by to obsłużyć. Nie są to żadne zawody w rozumieniu PZM, inaczej by się nie dało. Traktujemy to jako treningi wolne. Terminy treningów w ramach inkubatora są zaplanowane z góry.
Czy nie obawia się pan, że w pewnym momencie przyjedzie więcej ludzi, co w tej sytuacji?
Staramy się w pewnym stopniu na taką ewentualność przygotować. Jednak z doświadczenia wiemy, że w naszym okręgu nie ma niestety zbyt wielu amatorów kartingowych. Mam tu na myśli największe ośrodki w regionie. Automobilklub Podlaski, którego zawodnicy kiedyś bardzo dobrze jeździli, dziś nie ma praktycznie kartingowców. Wcześniej startował Szymon Śliwowski, ale dzisiaj występuje okazjonalnie. W ogóle, oprócz Motokartu, w województwie podlaskim nie ma już chyba klubu, który ma swoich zawodników. My próbujemy podtrzymywać jeszcze kartingowe tradycje, żeby coś się działo. A w regionie niewiele się dzieje w tym zakresie. Z kolei przy okazji ostatnich rund Rotaxa w zeszłym roku w Suwałkach zapraszaliśmy również wyczynowców do nas. Mówiliśmy o naszym programie, o inkubatorze. Stąd gościmy regularnie zespół F1Karting.
Jak wielu sympatyków kartingu korzysta z inkubatora? Czy dużo ludzi wzięło w nim udział?
W ubiegłym roku mieliśmy cyklicznie około 30 osób. Suwałki, Białystok, Giżycko, Bielsk Podlaski i Warszawa. W tym roku przyjechało już około 30 osób z F1Karting oraz suwalczanie, nasi zawodnicy. Z Suwałk i okolic uczestniczy regularnie około 10 osób. Jednak w większości przypadków, indywidualni uczestnicy to ludzie, którzy zazwyczaj mają swój sprzęt, przyjeżdżają z dziećmi, bardziej treningowo, nie są zdecydowani czy będą jeździć wyczynowo. Inkubator to nie jest duża impreza, ale najważniejsza jest dostępność toru. Cieszę się, że stworzyliśmy możliwość korzystania z suwalskiego obiektu.
Terminarz inkubatora kartingowego w 2015 roku na torze w Suwałkach
28-29 marca
18-19 kwietnia
2-3 maja
9-10 maja
30-31 maja
13-14 czerwca
27-28 czerwca
4-5 lipca
1-2 sierpnia
15-16 sierpnia
5-6 września
19-20 września
26-27 września
Rozmawiał Paweł Surynowicz,
fot. Tomasz Kućkowski (F1Karting), Jakub Iwo Zalewski (Polski Karting)
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS