Najbardziej liczną ekipę na węgierskiej rundzie Rotax CEE stanowili zawodnicy zespołu Wyrzykowski Motorsport. Jednak mimo wielu zapowiedzi i nadziei związanych z ich startem żaden nie wywalczył spektakularnego podium. Było szybko, ale i pechowo. Marek Wyrzykowski, szef teamu uważa, że wielu kierowców musi zweryfikować swoje plany.
– To były bardzo ciekawe zawody. Troszkę nam złoili dupsko, jak to niektórzy mówią. Cały ten wyjazd traktowaliśmy jednak jako mocno treningowy – mówi Wyrzykowski. – Było może trochę za dużo kontaktów na torze, ale nie były one zawinione przez naszych zawodników, bo strzały były z tyłu, z boku, także nie mogę nic powiedzieć złego o moich podopiecznych. Chłopcy robili co mogli. Było dużo kartingowej szkoły i dużo nauki dla zawodników i mechaników. Wiemy, że mamy tu zawody jeszcze raz, po prostu wrócimy tu mocniejsi.
Jeden z liderów zespołu Łukasz Bartoszuk po raz kolejny wystartował w dwóch kategoriach. Wyrzykowski nie uważa, że jazda w międzynarodowym gronie w dwóch silnym kategoriach to karkołomny pomysł. – Oczywiście obie kategorie to wciąż nauka. Nikt nie urodził się mistrzem, na wszystko trzeba zapracować. Czy był to karkołomny pomysł? Nie wiem. Mamy dwa razy więcej wyścigów, dwa razy wiecej startów. Na pewno nie było problemu psychiki i przygotowania fizycznego. Łukasz doskonale radził sobie szczególnie w DD2. Jego postępy w tej kategorii robią spore wrażenie.
Sporo kontrowersji budził poziom sędziowania na węgierskich zawodach. Wyrzykowski był bardzo niezadowolony z postawy sędziów. – Wprowadzono tu zasadę tak zwanego uproszczonego sędziowania, mało sędziów wirażowych, światła i pełny monitoring jako rozwiązanie wielu kwestii. Niestety, bardzo źle to oceniam. W założeniach miało być fajnie, ale jazda zawodników zweryfikowała wszystko. Bardzo szybkie i niebezpieczne najazdy na start. Przez dwa lub trzy okrążenia potrafiły stać słupki na torze, to skandal. Zawodnicy dublowani walczyli do ostatniej chwili nie mając informacji, że są dublowani przez szybszych. Masakra, niespotykana sytuacja nigdzie indziej. Wiemy, że ma się to nie powtórzyć. Będzie niebiesko czerwowa flaga, czyli natychmiastowy nakaz zjazdu. Manm nadzieję, że nie będzie niebezpiecznych sytuacji na torze na kolejnych zawodach.
Jak Wyrzykowski komentuje zmiany sprzętowe zaproponowane przez Rotaxa? To również wzbudza wiele kontrowersji. – Jak to mówią, zawsze po środku każdej sytuacji sprzętowej jest człowiek, który naciska przyciski i obsługuje. Ewidentnie na tej imprezie było u nas za mało ludzi do obsługi. Tu znajduję problem.
Już w piątkowe przedpołudnie startują kolejne rundy Rotax Max Challenge w Bydgoszczy. Nad Brdą odbędzie sie również międzynarodowa impreza Rotaxa. – Jeżeli chodzi o Bydgoszcz, to przede wszystkim skupiamy się na zawodach III i IV rundy Rotaxa – mówi Wyrzykowski. – Przy okazji, ale tylko przy okazji będzie to “international”. Nie nastawiamy się na żaden wynik. Chcielibyśmy wygrać, ale nic nie musimy. Kompletnie nic też nie planujemy, bo planowanie to najgłupsza rzecz w myśleniu zawodników, kierowców i rodziców. Wyjazd na Węgry zweryfikował plany wielu zawodników. Okazuje się, że zamiast uciekać będą musieli zdecydowanie gonić. Stąd też w Bydgoszczy pojedziemy najszybciej jak się da.
Podczas bydgoskiego weekendu odbędzie sie memoriał poświęcony Igorowi Gilowi, tragicznie zmarłemu mechanikowi między innymi zespołu Wyrzykowskiego, który jest zdania, że warto kontynuowac pamięć o Igorze. – Myślę, że warto upamiętniać takich ludzi jakim był Igor Gil. Ja bardzo to przeżywam.
fot. Joanna Lenart (Polski Karting)
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS