Nowo otwarty tor “Kartingowy Narodowy” przy Stadionie Narodowym jest pierwszym tego typu obiektem w Warszawie z nawierzchnią asfaltową, dostępnym dla przysłowiowego „ zwykłego Kowalskiego”. Większość torów w stolicy posiada podłoże betonowe, śliskie bądź częściowo zeszlifowane, w celu zwiększenia przyczepności. Jednak to asfalt pozwala w największym stopniu zbliżyć się do odczuć i wrażeń panujących w profesjonalnych seriach kartingowych.
Tor zlokalizowany jest „pod chmurką”, więc nie ma żadnego zadaszenia. Również ten aspekt przybliża nas do poczucia się jak prawdziwy kierowca wyścigowy, ponieważ imprezy prawie każdej dyscypliny motorowej odbywają się na zewnątrz. Jeździ się raczej przy bezdeszczowych warunkach, ale możemy doświadczyć jak zmiana temperatury, wilgotności, pory dnia, wpływają na prowadzenie się gokarta, przyczepność opon, uzyskiwane czasy okrążeń.
Zaletą jest też możliwość korzystania z toru do późnych godzin wieczornych, przy sztucznym oświetleniu, co z mojego doświadczenia sprawia dużą frajdę i większe odczucie dynamizmu jazdy. Ale najważniejszą kwestią w tej dziedzinie jest przecież sprzęt. Doskonale znana marka wszystkim kartingowcom – CRG, w wersji „indoor” na potrzeby wypożyczalni. Topowy i nowy sprzęt, więc nawet Ci bardziej wymagający i doświadczeni fani kartingu nie powinni narzekać.
Oczywiście, że po pierwszym przejeździe stwierdziłem, że mogły być trochę szybsze, ale pamiętajmy, to jest przede wszystkim tor, mówiąc żargonem kartingowym, dla „normalnych ludzi” i nie każdy urodził się i został od razu mistrzem kierownicy. Ogólnie mówiąc, Kartingowy Narodowy, jest jednym z lepszych komercyjnych „małych” torów zewnętrznych w Polsce. Zarówno pod względem sprzętowym i chyba bardzo ważnym obecnie, wizualnym.
Lokalizacja toru i możliwość dotarcia do szerokiego grona odbiorców, nawet przypadkowych, być może pozwoli na pokazanie polskiemu społeczeństwu, że gokarty i karting to nie te samochodziki, które się zderzają w wesołym miasteczku czy też jazda pomiędzy pospinanymi sznurkiem bandami z opon, po kostce przed hipermarketem, tylko poważne hobby i dyscyplina sportowa.
Trzeba przyznać, że tak naprawdę, większość kierowców kartingowych zaczyna swoją przygodę z profesjonalnym kartingiem od pójścia na właśnie taki „zwykły” komercyjny tor. Często przez przypadek, nie wiedząc jeszcze, że w niedługim czasie będą ubiegać się o licencję i startować w zawodach. Ale już od samego początku odbiorca, czyli klient toru, musi poczuć, że ma do czynienia z interesującą dziedziną sportu i nie przyszedł na wesołe miasteczko lub zniechęcił się już po pierwszym przejeździe.
Rozumiem, że dla każdego właściciela tor jest pomysłem na biznes i sposobem na utrzymanie, ale po zwiedzeniu już wielu amatorskich torów w Polsce, mam mierny obraz w pamięci. Pomijam już stronę sportową takich obiektów i jakiekolwiek powiązanie z kartingiem wyższej rangi, ale przede wszystkim chodzi o zły stan techniczny gokartów, kwestię bezpieczeństwa, przeszkolenie pracowników, czystość.
Poważne podejście do budowy torów, wyposażenia, dbałości o detale, organizacja zawodów dla amatorów, pozwala nie tylko na odniesienie większych korzyści biznesowych, ale przy okazji dałaby możliwość pozyskania wielu nowych adeptów kartingu wyczynowego, nawet pomimo tego, że jest to drogi sport. Myślę, że podczas weekendów kartingowych nie oglądalibyśmy 60-80 zawodników, lecz grubo powyżej 100-tki i to w kilku seriach.
tekst Seweryn Szczepanik
fot. Rafał Oleksiewicz (Polski Karting)
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS