Polemika z Yankiem Sterzelem (TKART).
W sobotnie popołudnie przeczytałem felieton we włoskim TKART pod tytułem „Caso South Garda Karting. Perché TKART non ne parla?” czyli „Sprawa South Gardy Karting. Dlaczego TKART o tym nie mówił”. Równo 13 dni po wydarzeniach w Lonato, jedno z największych włoskich mediów kartingowych, piórem Yanka Sterzela, wypowiedziało się na temat tego, co wszyscy widzieliśmy, o czym mówił cały świat, a niektórzy już nawet zdążyli zapomnieć. TKART wraca do sprawy Luki i Marco Corberich.
Yanek Sterzel, jeden z najbardziej uznanych w mojej opinii, włoskich dziennikarzy kartingowych, niezwykle sympatyczny, którego cenię i bardzo lubię, w dziwny sposób stara się przekonać kartingowe audytorium do racji i linii swojej gazety. Dziwię się. I nie mogę przyjąć argumentów, do których i autor felietonu i włoska gazeta mają święte prawo. Podobnie mam je ja, do wyrażenia swojej opinii na temat tekstu Yanka.
Czytam w TKART: „Dla tych, którzy nie wiedzą lub nie zauważyli: TKART zajmuje się kartingiem. Dziwne, ale tak jest. Od około 15 lat. Cóż, to, co wydarzyło się podczas ostatnich mistrzostw świata KZ na South Gardzie w Lonato (rzucanie zderzakiem i bójka w parku maszyn) nie było kartingiem.” I dalej: „…mówiąc o kartingu 365 dni w roku, uniknęliśmy konfrontacji z wyżej wymienionymi epizodami. (…) Ale być może właściwe pytanie brzmi: dlaczego mielibyśmy o tym mówić?”
Yanek podsumowuje stanowisko swojej gazety zabawą w „opcje”, co mógłby zrobić TKART (a przecież nie zrobił nic) i natychmiast daje odpowiedź na każdą z nich. Najwyraźniej włoska gazeta dostała wiele pytań, o czym również przeczytamy w tekście Yanka, dlaczego tak uznane medium nie zajęło stanowiska w tej sprawie. Szczerze? Nie dziwię się tym pytaniom i tym wyrażonym nieco później. Ale wróćmy jeszcze do felietonu Yanka.
„Opcja 1: Po prostu powiadomić.
Odpowiedź: Cóż, to oczywiste, ponieważ bez TKART świat nie wiedziałby, co się stało… Po trzech minutach, gdy fakty się wydarzyły, informacje o tym krążyły jak wirus w mediach społecznościowych. Co dałyby nasze newsy?
Opcja 2: Zadeklarować odrazę i zdystansować się od wydarzeń, które miały miejsce.
Odpowiedź: Staramy się przekazywać wiadomości, a więc informacje, które są naprawdę istotne i interesujące. Myślę, że nie jest to żadna miara ani „news”, że TKART potępia tego rodzaju gesty. Nie wydaje mi się, by trzeba było geniusza, aby zrozumieć, że nie jesteśmy zwolennikami tego typu zachowań, to oczywiste. A oczywiste, jak mnie nauczyli, jest też to, że o tym co nie jest wiadomością, nie trzeba pisać. Byłoby inaczej, gdybyśmy byli bezpośrednio zaangażowani w incydent, więc zdystansowalibyśmy się, gdyby istniały jakiekolwiek wątpliwości, że ten epizod może nas uwikłać. Jeśli ktoś spodziewał się „oświadczenia” ze strony TKART… No cóż, został i będzie rozczarowany. Oczywiście staramy się nie pisać o takich rzeczach, zostawiamy je innym.”
Ze zdumieniem przeczytałem ten felieton. Co musiało się dziać w TKART, że gazeta czekała aż dwa tygodnie, aby tekstem Yanka Sterzela, w dość ironiczny sposób, odnieść się do całej sprawy, a przede wszystkim przedstawić swój punkt widzenia w kompletnie niezrozumiały dla mnie sposób, bagatelizujący te wydarzenia? Nie zauważyliście Panowie, że do sprawy odniosła się FIA, włoska federacja, Trybunał Sportu i prokuratura? Naprawdę taki macie stosunek do arcyważnych wydarzeń na torze kartingowym i padoku, choćby nie były sportowe i fair? Tak traktujecie dziennikarski obowiązek informowania czytelników i wydawania swoich opinii, jako jedno z głównych mediów kartingowych we Włoszech i na świecie?
Yanek napisał, że cały świat o tym mówił od „CNN po Amazon Prime Sport”, więc co „wniosłaby ich informacja o tym”. Swoim felietonem chcecie wszystkim nam obwieścić, że właśnie oddaliście opinię na temat tych wydarzeń dziennikarzom, którzy nie mają pojęcia o kartingu, nie siedzą w tym od 15 lat jak Wy… No cóż, macie do tego prawo.
Moje spojrzenie na ten temat jest następujące. Parafrazując słowa Yanka odpowiadam. Dla tych, którzy nie wiedzą lub nie zauważyli: Polski Karting zajmuje się kartingiem. Dziwne, ale tak jest. Od około 10 lat. Cóż, to, co wydarzyło się podczas ostatnich mistrzostw świata KZ na South Gardzie w Lonato (rzucanie zderzakiem i bójka w parku maszyn) nie było kartingiem. To był bandytyzm. Ale mówiąc o kartingu 365 dni w roku, nie unikam konfrontacji nawet z takimi epizodami. Właściwe pytanie brzmi: dlaczego w ogóle o tym mówić? Odpowiedź jest prosta. Żeby nie milczeć jak TKART, nie oddawać opinii na ten temat ludziom, którzy nie zajmują się kartingiem i przede wszystkim informować kartingowych kibiców o rozwoju sytuacji.
Ponieważ obowiązkiem dziennikarza jest nie tylko relacjonowanie wyników na kartingowym torze, ale przede wszystkim opiniowanie wszelkich wydarzeń w świecie kartingowym, tak pięknych jak pierwsze w historii zwycięstwo Francuza w mistrzostwach KZ i tak fatalnych jak bandyckie zachowanie dwóch Włochów podczas tych mistrzostw, zagrażające zdrowiu i życiu innych uczestników kartingowych zmagań.
Zawiedliście mnie i pewnie wielu swoich czytelników. I ja i cała masa kartingowych kibiców spoglądała na TKART w oczekiwaniu na opinię o wydarzeniach w Lonato, ocenę postaw ich głównych bohaterów, tych negatywnych również. Wszyscy poczuliśmy się zawiedzeni…
Ale jeszcze większym zawodem jest dla mnie odczytanie jasnego komunikatu, który płynie z sobotniego tekstu na Waszych łamach. TKART zajmuje się tylko „wiadomościami” i tematami, które nie wymagają trudnych ocen i konfrontacji z negatywnymi wydarzeniami w kartingu.
Paweł Surynowicz
Link do tekstu Yanka Sterzela na TKART.it
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS