Central-Eastern Europe Rotax Max Challenge jest jedną z najdynamiczniej rozwijających się kartingowych serii w naszej części Europy. Międzynarodowe rozgrywki powołane do życia przez Węgrów cieszą się wielkim zainteresowaniem również wśród polskich kierowców. W tym roku zaplanowano pięć rund CEE w Europie Wschodniej i Środkowej. Na pytania o powstanie, ideę rywalizacji oraz innowacje mające służyć podniesieniu standardu odpowiada promotor rozgrywek Sandor Hargitai.
Jaka była idea powstania serii CEE?
Zaczęliśmy pięć lat temu. Naszą ideą było stworzenie rozgrywek dla kierowców z krajów Europy środkowej i wschodniej, takich jak Węgry, Polska, Słowacja, Austria, Czechy, Słowenia czy Chorwacja. Głównie po to, by nie podróżować na zawody do Belgii, Hiszpanii, Anglii czy gdziekolwiek indziej, daleko. Tylko mieć na tym terenie dobrą, silną i przyjazną kierowcom serię kartingową. To była główna idea.
Skąd pomysł na rozgrywki oparte o Rotax, a nie na przykład KF?
Z prostej przyczyny. Na Węgrzech ścigamy się tylko Rotaxem, już dwanaście lat. Rotax jest o wiele tańszy niż kategorie CIK FIA, bardzo przyjazny kierowcom, bardzo szybki. Ale jak zauważyłeś mamy również w zestawie startowym kategorię CIK-owską KZ2. Oczywiście jednym z powodów oparcia się o Rotax była kwestia finansowa. To, że jest tańszy, a przez to bardziej dostępny odgrywa znaczącą rolę. Połączyliśmy zatem rozgrywki węgierskiej serii Rotaxa z zawodami centralno-wschodniej Europy. A od tego sezonu jesteśmy również strefą Europy Centralno-Wschodniej (CEZ Zone – red.) uznawaną przez światową federację. Ale najważniejszą rzeczą, na którą chciałbym abyś zwrócił uwagę jest to, że w kategoriach Junior Max, Max, DD2 Max i DD2 Masters zwycięzca otrzymuje bilet na finał światowy Rotax Grand Final. To dodaje jeszcze większej motywacji kierowcom. Ludzie to uwielbiają, chcą walczyć o miejsca.
W CEE ściga się wielu kierowców. Standardem jest ponad stu zawodników?
Tak, mamy w tym roku ponad stu kierowców. Wciąż odczuwalny jest kryzys, który dotknął ludzi w tej części Europy. Dla przykładu, na Węgrzech, 25 kierowców przestało się ścigać w ogóle. Zniknęło. Nie przeniosło się nigdzie indziej, nie zmieniło serii czy kategorii, ale przestało. Z prostej przyczyny. Finanse. Dlatego jesteśmy bardzo zadowoleni, że mimo to, w naszej serii występuje ponad setka zawodników. To tylko świadczy o poziomie i randze naszych zawodów.
W roku ubiegłym po raz pierwszy byliście z jedną z rund CEE w Polsce. Planujecie powrót?
Tak, to było w Poznaniu. W tym roku zdecydowaliśmy się jednak nie organizować w Polsce zawodów. Planujemy natomiast rundę w roku przyszłym, w połowie września, ale na dzień dzisiejszy jeszcze nie jestem w stanie powiedzieć konkretnie czy i gdzie się odbędzie. To jeszcze są plany. W roku ubiegłym, niestety, ale polska runda była katastrofą dla organizatora. Ponieważ spodziewaliśmy się 120-130 kierowców ze wszystkich krajów, które biorą udział w naszych wyścigach, a przyjechało zaledwie 67 zawodników. To była katastrofa.
Wiele się słyszało wcześniej o CEE, że jest to „dzika seria”, nie honorowana przez krajowe federacje. Na przykład w Polsce słyszałem takie opinie od osób z polskiej federacji.
Trudno mi się odnieść do tej sprawy ponieważ ja nie słyszałem tego typu stwierdzeń. Natomiast owszem mamy pewne problemy, ale głównie z uwagi na to, że skupiamy swoją uwagę na kategoriach Rotaxa. Wiadomo natomiast jaką pozycję w świecie ma ta seria kartingowa. Rotax nas zaakceptował, otrzymaliśmy mocny sygnał, że podoba im się nasza filozofia prowadzenia tej serii, organizacja, mamy poparcie i wsparcie w postaci miejsc w Grand Final. I tak długo jak będziemy wspierani przez Rotaxa nie widzę przeszkód i zagrożeń z żadnej strony. Jeśli są jakieś głosy niezadowolenia płynące z któregoś kraju, mogę tylko powiedzieć, że mi przykro. Dopóki kierowcy będą chcieli tu przyjeżdżać i walczyć w naszej rywalizacji jesteśmy na wygranej pozycji.
Kiedy możemy się spodziewać transmisji telewizyjnej z zawodów CEE?
Pracujemy nad tym, ale myślę, że w roku 2015 jeszcze jej nie będzie. Nasza strona internetowa będzie się zmieniać, będzie bardziej otwarta i mam nadzieję, że niedługo zagości tam również telewizyjny przekaz on-line z rozgrywek. Póki co zrobiliśmy krok do przodu jeśli chodzi o live timing, który w tym roku będzie już otwarty dla internautów. Mamy również pełny monitoring wyścigu, co jest niezwykle ważną sprawą. Wiem natomiast, że w Polsce telewizyjny przekaz prezentowany w internecie jest standardem. Będziemy do tego dążyć z pewnością i my.
rozmawiał Paweł Surynowicz
fot. Joanna Lenart (Polski Karting)
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS