
Odpowiedź: na przysłowiowej ulicy. I to dosłownie.
Niedawno, na spotkaniu z naszymi litewskimi kolegami po fachu, dowiedzieliśmy się, że w Estonii wybudowano pięć nowych torów kartingowych. Powstały na przestrzeni ostatnich trzech lat. Są to całkowicie nowe obiekty, tak jak nasz w Toruniu. Nie to jednak jest interesujące, czy ktoś zbudował pięć czy jeden tor. Najciekawsza z tego wszystkiego okazała się informacja, w jaki sposób Estończycy wygospodarowali kasę na tory.
Otóż tamtejszy minister transportu polecił, aby z każdej nowobudowanej obwodnicy, drogi klasy S, czy innej krajowej trasy, wykonawcy odłożyli materiały na wybudowanie minimum 1,5 km nitki toru kartingowego. Byliśmy zaszokowani – więc „a można, a można” – nasunęła się od razu znana kabaretowa fraza. Jednak z drugiej strony pojawiła się inna refleksja. Skąd, więc mamy 2000 orlików i piękne stadiony? Czy nie stąd, że mamy przypadkiem premiera – “trampkarza” (szkoda tylko, że żadnej reprezentacji, ani klubowej, ani narodowej).
Może i w Estonii zadziałał podobny mechanizm. Nie sprawdzaliśmy, czy estoński minister ma przeszłość wyścigową – być może tak. Natomiast sprawdziliśmymy, czy przypadkiem u nas nie dałoby się „uszczknąć” kilometra asfaltu na nowy tor. I co wyszło? Wystarczy przejechać się “googlami” po naszych nowych drogach – „kwiatki same wpadają do butonierki”. Czy ktoś wie, lub sobie wyobraża, jak powinno wyglądać skrzyżowanie dróg? Przeanalizujmy. Na przykład z A2 (w rogu obrazka jest skala) gdzie, na węźle, leży co najmniej asfaltu na dwa tory, gdzie i tak z reszty można byłoby wybudować spokojnie węzeł autostradowy. Być może stosując metodę estońskiego ministra, przejechawszy się po naszych nowych inwestycjach, stalibyśmy się potęgą w posiadaniu obiektów wyścigowych? Przy tych wszystkich dywagacjach budowlanych, jest jeszcze druga strona medalu, którą należy wziąć pod uwagę: bezpieczeństwo na drodze. Bo wiadomo, że nie zależy od ilości ograniczeń prędkości, czy liczby fotoradarów, a od wyszkolenia i umiejętności kierowców. Pytam więc, gdzie, w prawie czterdziestomilionowym kraju obiekty do szkolenia i nauki jazdy przyszłych kierowców? Nie ma się co czarować, tzw. “L-ka” jest tylko nauką zdania egzaminu na prawo jazdy.
Wjazd i zjazd na A2 z Poznania liczy ok. 3 km
Wjazd i zjazd z Berliner Ring na E30 to zaledwie kilkaset metrów
Wybudowanie toru pociąga za sobą konsekwencje utrzymania takiego obiektu – stąd poza wyścigami, które wiadomo, odbędą się kilka razy w roku – na danym obiekcie można zorganizować wiele eventów i podnosić świadomość oraz umiejętności kierowców, aby nabyli doświadczenia i poznali zachowanie się auta. Zasada jest prosta: więcej torów, więcej szkoleń, więcej imprez – ludzi zaangażowanych, sędziów i oglądających. Tłum robi tłum Panowie.
…A może jednak dopisze nam szczęście i kolejnym premierem zostanie miłośnik motorsportu?
fot. Archiwum, Google Maps
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS