Jak oceniasz dotychczasowe zawody? Czasówki, kwalifikacje i prefinały. To chyba dobry moment na podsumowanie głównej części imprezy.
Całe zawody, przebieg czasówki, która ustawiała nas do startu w poszczególnych heatach, niestety w dla wielu zawodników okazała się nieco przypadkowa. Co troszeczkę wywróciło to klasyfikację i podział na dobrych kierowców i słabiej jeżdżących. A to z kolei powoduje komplikacje na torze i „konflikty zbrojne” jak określamy incydenty i kolizje. Natomiast jeżeli chodzi o nasza ekipę, czyli moich zawodników…
Zacznijmy więc po kolei. Junior Max…
Piotr Wiśnicki. Nieudana czasówka, cholerny pech. Trafił na zawodnika typu „idiota”. Kolizja. Nie zdążył zrobić czasu. Mieliśmy tylko pięć kółek. Piotrek zrobił jedno „na czas” a powinien zrobić trzy lub cztery. Znalazł się w grupie, w której nie powinien być, ponieważ w wyścigach jechał blisko sekundę szybciej, ale miał okazję do wielu fajnych wyprzedzeń. Praktycznie w każdym wyścigu od ośmiu do dwunastu wyprzedzeń. To też się liczy. To kolejne doświadczenie zebrane na wielkiej imprezie. Piotr przejechał niemal wszystkie biegi kwalifikacyjne bez kary, ale w ostatnim heacie zwanym przed finałem niezawiniona przez niego sytuacja, wbity zderzak i ta kara nas zdyskwalifikowała jeżeli chodzi o udział w wielkim finale.
Szkoda, bo dwa lata temu Piotrek był tutaj czwarty w Grand Festival…
Szkoda. To jego ulubiony tor. Zna go doskonale i lubi. To jest magiczne miejsce, moi kierowcy lubią tu przyjeżdżać i się ścigać. Myślę, że będziemy tu jeszcze wracać i za kilka lat z pewnością będzie tu kolejny Grand Finals, może więc się zrewanżujemy.
Jak oceniasz start Karola Jurmanowicza w DD2 Max?
DD2 okazała się bardzo trudną kategorią w tym roku z powodu podwozi, które otrzymaliśmy. Tu muszę głośno powiedzieć, że podwozia, które otrzymaliśmy nieco odbiegają od standardów jeśli chodzi o jakość wykonania. Po prostu podwozia te nie są równe. Obok siebie stoją zawodnicy, którzy mówiąc w slangu kartingowym, jedni ustawieni w lewo, drudzy w prawo, a mają te same czasy. W normalnych warunkach taka sytuacja nie miałaby racji bytu. Bardzo ciężka regulacja, ciężko się w strzelić i trzeba mieć dużo szczęścia. Nam tego szczęścia niestety zabrakło. Ale Karol ostatecznie jest w finale. Sporo nerwów nas to wszystkich kosztowało. Myślę, że w finale spróbujemy coś ekstra, coś odlotowego. Jeśli zadziała super, jeśli nie to trudno. Nie ulega jednak wątpliwości, że jest wśród 36 najlepszych kierowców na świecie. To też się liczy.
Zwłaszcza, że w roku ubiegłym go nie było.
Dokładnie. W zeszłym roku był zupełnie inny system kwalifikacji. W tym roku jest bardziej przyjazny dla kierowcy. Ostatni heat zwany półfinałem daje ostatnią szansę dla zawodników, którzy nie dostali się i tak też się stało w naszym przypadku.
DD2 Masters, to dwóch kierowców Wyrzykowski Motorsport. Plan wykonany?
To bardzo ciekawa kategoria. Specyficzna jeśli chodzi o startujących w niej kierowców. Fenomenalna czasówka Sławka, najlepsza w jego kartingowej karierze. Piąte miejsce. Wielka radość, która pół godziny później została przyćmiona decyzja sędziów i karą. Przypominam na żółtej fladze nie wolno wyprzedzać. Sławek to zrobił i otrzymał bolesną karę. Skasowano mu trzy najlepsze czasy, a jak jedzie się pięć kółek w czasówce to wiadomo że, nie da się wykręcić czwartego, lepszego. Z piątej pozycji przesunął się o czterdzieści niżej. I wtedy zaczęła się ciekawa i nierwowa walka w kwalifikacjach
Z kolei Tomasz Ferdin. Nowa kategoria, nowe wrażenia. Cały czas strofowałem go, że ma się tylko zapoznać z torem, z zawodnikami, już pierwszego dnia powiedział, że połowa zawodników to przysłowiowi „taksówkarze”. I miał rację, bo to jest bardzo „luźna” kategoria. Okazało się, że się odnalazł w każdym aspekcie. Tor mu się spodobał, bardzo szybko dogadał się ze sprzętem. Błyskawicznie mu się to udało. Trzeba tu wspomnieć, że Tomek jest absolutnym debiutantem. Ściga się od kwietnia.
Trzej twoi kierowcy mają prawo startu w finale, jeden nie… Czy to jest sukces?
Z matematycznego punktu widzenia owszem. Natomiast tak samo przeżywam radość każdego z nich i tak samo przeżywam ból jeśli się nie dostaje do finału. Dla mnie to olbrzymia strata, wiem co czują zawodnicy, bo sam kiedyś byłem. W tym momencie radość z powodu trzech zawodników, którzy dostali się do finału, zostaje przyćmiona przez porażkę tego jednego. Ale jak wszystko pójdzie OK, to będziemy walczyć o jak najlepsze miejsca.
fot. Rafał Oleksiewicz (Polski Karting)
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS