Przed nami 20. edycja Rotax Grand Finals. Jubileuszowy finał odbędzie się we włoskim Sarno, który trzy lata temu również gościł najlepszych kierowców serii Rotax. Wśród nich jest najbardziej utytułowany Polak, Sławomir Murański. Wygląda na to, że wrocławianin ma nierozliczone sprawy ze słynnym obiektem we Włoszech.
W 2016 roku Sławomir Murański po raz trzeci wystartował w Rotax Grand Finals, który odbył się we włoskim Sarno. Mistrz Polski i zdobywca pucharu Polski w DD2 Masters nie mógł zaliczyć tamtej imprezy do udanych. Odpadł pechowo w półfinale, po incydencie z jednym z rywali. Dziś wraca do Sarno na kolejny finał, by rozliczyć się torem. Bo jak sam mówi, tamto wydarzenie zmieniło go jako kierowcę i człowieka, ale pozostawiło nierozliczony rachunek.
Wracasz po raz kolejny na Rotax Grand Finals. Jakie to uczucie być na topie kolejny sezon?
Na topie? Przyjechałem tu dobrze się bawić i mieć fun z jazdy. To dla mnie najważniejsze na tę chwilę.
To dwudziesta edycja finału, a ty masz w swojej kolekcji dziesięć biletów, pięć finałów. Który z nich był dla ciebie szczególny?
Być może ta jest szczególna ponieważ ostatnia w tym miejscu nie była dla mnie zbyt łaskawa. Ale z kolei zmieniła moje podejście do tego sportu i gdybym miał cofnąć czas, to bym z tego nie skorzystał, bo inne podejście do kartingu wiele mnie nauczyło. Także gdzieś w środku głęboko mamy sobie do pogadania z tym torem. Ale wszystko się okaże. Ten sam tor, nowy ja. Już nie mogę doczekać się konfrontacji. Jeżeli głowa nie zrobi psikusa, a taki jest plan, to powinienem wrócić stąd zadowolony i to wcale nie musi być podium czy wygrana. Najważniejsze czerpać z tego fun, a nagroda w postaci dobrego występu przyjdzie sama. Dużo pracy włożyłem przez trzy lata, a efekt tego będzie wiadomy w przyszłą sobotę.
Ostatni finał w Sarno nie był zbyt udany. Jak go oceniasz z perspektywy trzech lat?
Właśnie incydent, który miał miejsce trzy lata temu wiele zmienił we mnie i w moim wyścigowym życiu, bo był punktem zwrotnym i motywacją do jeszcze większych działań, które miały na celu lepsze przygotowanie mnie do tego sportu.
Wielu pyta dlaczego ten Murański wciąż ściga się w kartingu, dlaczego nie przesiądzie się do samochodu? Znasz odpowiedź na to pytanie?
Niech pytają. Moja droga jest ustalona. Na tę chwile jest to karting. Póki będzie przynosiło mi to fun z jazdy i przyjemność i oczywiście będzie mnie na to stać, bo niestety o partnera, który pomógł by mi w moim rozwoju brak, to będę to robił. Karting pomaga mi również życiu prywatnym i jest moją mega pasją, która staram się realizować.
Rozmawiał Paweł Surynowicz
fot. Ryszerd Orzechowski, Paweł Surynowicz, Rafał Oleksiewicz
© ℗ Wszystkie Prawa Zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS