Marco Dittmann to naszym zdaniem jedna z najciekawszych postaci na kartingowym padoku w tym sezonie. Młodziutki Niemiec z polskimi korzeniami dopiero wkracza w kartingowy świat, a już dał o sobie znać jako niezwykle nieustępliwy, zdyscyplinowany zawodnik, a przy tym elokwentny i rezolutny młody człowiek. Ciekawostką jest, że Marco jest jedynym członkiem rodziny Dittmannów, mającą do czynienia ze sportem motorowym.
Swoją przygodę w kartingu rozpoczął dokładnie w czwarte urodziny na torze kartingowym w Templinie. Od zawsze interesował się samochodami, oglądał Formułę 1, a jego pasja bardzo szybko zaczęła się rozwijać. W wieku 5 lat Marco rozpoczął treningi również w Szczecinie, gdzie zdobył ogromną sympatię wśród licznych osób mających podobne zainteresowania. Rok temu uczestniczył w pokazach niemieckiej serii OKC i zapytał rodziców, czy mógłby też się ścigać w Polsce. Niedługo później wziął po raz pierwszy udział w pokazach Rok w Starym Kisielinie, ale później zdecydował, że w tym sezonie będzie jeździł w Rotax Max Challenge, by przygotować się do oficjalnych startów w zawodach.
Swój team Marco tworzy z tatą. Razem analizują wszystko i wspólnie się uczą. Nie raz do późnego wieczoru rysują wykresy, analizują nagrania i próbują zrozumieć funkcjonowanie gokarta. Marco od początku pomaga swojemu tacie w czyszczeniu, skręcaniu oraz przygotowaniu gokarta.
Młodziutki kierowca jest wybitnym uczniem pierwszej klasy, dlatego szkoła nie robiła mu problemów, aby był zwalniany na czas zawodów (mieszka w Niemczech). Marco zdaje sobie świetnie sprawę, że nauka jest podstawą sukcesu, dlatego bardzo wcześnie zaczął uczyć się języka angielskiego i na obecną chwilę świetnie się tym językiem posługuje (również niemieckim i polskim). Dodatkowo jego marzeniem jest wyjazd do Włoch na zawody i od półtora roku uczy się razem z mamą i młodszą siostrą języka włoskiego. – Marco jest bardzo sumiennym dzieckiem i zna swój cel. Moje chłopaki są bardzo zadowolone z udziale w pokazach w Polsce, dużo się uczą, cieszą się, że zostali miło przywitani, za co pięknie dziękujemy! – mówi nam mama Marco, Agnieszka, która często pojawia się na kartingowym padoku z młodszą córką Mayrą.
fot. Rafał Oleksiewicz (Polski Karting), archiwum
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS