
Wywołana jakiś czas temu wojna radarowa trwa. Czyżby bezpieczeństwo stało się priorytetem odpowiedzialnego Państwa? Rządowy program poprawy bezpieczeństwa na drogach i ustawianie nowych fotoradarów wywołuje wiele kontrowersji oraz zażartych dyskusji pomiędzy politykami, dziennikarzami i kierowcami. Niech więc zatem środki pozyskane z mandatów choć w części zasilą program budowy torów kartingowych i szkolenia dla najmłodszych adeptów kartingu. Efekt gwarantowany: poprawa bezpieczeństwa na publicznych drogach w niedalekiej przyszłości.
Resort transportu ogłosił konsultacje w sprawie Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego na lata 2013-2020, mające opierać się głównie na zwiększonych karach dla kierowców, oczywistego obowiązku ustąpieniu pierwszeństwa pieszemu, czy właśnie zwiększonej ilości fotoradarów kontrolujących prędkość na drodze.
Dlaczego ustawia się fotoradary? Jedni twierdzą, że dla zwiększenia bezpieczeństwa, inni argumentują, że fotoradary nic nie dają, tylko denerwują kierowców, którzy mają poczucie, że państwo łupi ich na każdym kroku nic nie dając w zamian, chociażby lepszych dróg. Każdy kierowca, nie tylko ten, który jak ja, jeździ dużo i często, zdecydowanie lubi przycisnąć gaz do dechy. Mimo wszystko jednak urządzenia te sprawiają, że wielu kierowców zdejmuje nogę z gazu, dzięki czemu na drogach jest bezpieczniej.
Z drugiej strony, kierowcę, który co chwilę grzęźnie w korkach, trafia szlag. Nie dziwmy się, że gdy zobaczy przed sobą kawałek wolnej przestrzeni, wciska pedał gazu do podłogi. Zapomina o wszelkich naukach i przestrogach. Z tego amoku najczęściej wyrywają go radary, które nawet w postaci atrap działają na kierującego jak kubeł zimnej wody.
Statystyki krajowe pokazują, że skuteczność radarów jest ogromna. W całej Polsce w 2012 r. rozmieszczonych było 315 radarów, co stanowi najmniejszą ich liczbę wśród krajów Unii Europejskiej. ”Chcemy kupić dodatkowych 160 urządzeń” powiedział Minister Transportu w niedawnym wywiadzie dla Gazety Wyborczej. Dla porównania statystyki europejskie pokazują, że z nadmierną prędkością można walczyć, karząc oraz wymuszając odpowiednie zachowania właśnie fotoradarami.
Mówi się, że skuteczność fotoradarów wymusza kulturę jazdy. Pojęcie kultury na drodze jest w Polsce raczej rzadko przyjęte. Zatem wychodząc naprzeciw Zachodniej Europie trzeba też liczyć się z tym, że kultura ta, a co się do niej zalicza, również dostosowanie prędkości, powinna zostać upowszechniona. Jak to zrobić?
Rzeczpospolita to kraj niezwykły. Abstrahując od piękna krajobrazu i słynnej na cały świat gościnności, mamy tu całkiem swojski zbiór absurdów. Z punktu widzenia zmotoryzowanych pierwszą pozycję w rankingu irracjonalności zdecydowanie okupują dokonania drogowców. Pomijając fakt, że zima z reguły ich zaskakuje, potrafi też zaskoczyć ich wiosna, gdy dziury i koleiny są tak duże, że grozi to w najlepszym przypadku urwaniem amortyzatora. Także kombinacje wykluczających się wzajemnie znaków połączone z horrendalnie drogimi, realizowanymi w żółwim tempie projektami. Czy wraz z zakończeniem ubiegłorocznego UEFA Euro 2012 skończyło się przedsięwzięcie pod nazwą „rozbudowujemy węzeł dróg i autostrad”?
PODSTAWOWE FAKTY Karting jako jedyna dyscyplina motorsportu, może być uprawiana przez dzieci w najmłodszym wieku, nawet 3 lat!!! Dzieci nabierają odruchów bezwarunkowych, oswajają się z kierownicą, prędkością, poznają zasady fizyki, uczą się zagrożeń wynikających z prowadzenia pojazdu. Wyczynowe szkolenie zawodnika (licencja) odbywa się od 8 roku życia. Do tego czasu zawodnik ma prawo odbywać treningi pokazowe. W ostatnich latach w Polsce ścigało się niespełna dwustu zawodników licencjonowanych. W Wielkiej Brytanii kilkanaście tysięcy, w Niemczech kilka tysięcy, w Czechach kilkuset. Koszt budowy toru wyczynowego to około 4 miliony złotych. W ostatnich latach na budowę nowych i modernizację starych torów w Polsce wydano kilkaset tysięcy. Dla porównania, na budowę Orlików prawie 2,5 miliarda…
Kolejna pozycja we wspomnianym konkursie bezapelacyjnie należy się polskiemu systemowi szkoleń kierowców, a także jego praktycznej realizacji. Warto przyjrzeć się rzeczywistym umiejętnościom świeżo upieczonego kierowcy najpopularniejszej kategorii B. Chodź sama zaliczam siebie do osób raczej młodszych, przeraża mnie coraz gorsze zachowanie się młodego pokolenia w ruchu drogowym. Nikomu nie można zwrócić uwagi, np. że źle zaparkował czy niszczy innym samochody, o czym przekonał się ostatnio rajdowiec Kuzaj, potraktowany przez wandali nożem. Obserwując kandydatów na kierowców choćby w środkach komunikacji miejskiej, trudno uwierzyć, zważywszy na ich zachowanie w codziennych sytuacjach, że da im się wpoić kulturę zachowania się na drogach.
Krótkie spojrzenie na policyjne raporty w środkach masowego przekazu wystarczy, by przekonać się, że młodzi kierowcy powodują ogromne zagrożenie. W latach 2011-2012 zasiadający za kółkiem w wieku od 18 do 24 lat byli odpowiedzialni za 18,7 proc. wypadków. Dlaczego tak się dzieje? Oczywiście częściowo winę za to ponosi młodzieńcza fantazja, ale u podstaw takiego stanu rzeczy leży też nieprawidłowe szkolenie.
W teorii, po dziesiątkach godzin spędzonych na przyswajaniu wiedzy i „niezbędnych” do życia za kółkiem nawyków i umiejętności, otrzymujemy produkt finalny w postaci pełnoprawnego kierowcy. Powinien on bez trudu opanować samochód i poruszać się nim zgodnie z przepisami, a ponadto nie cierpieć na stany lękowe przed parkowaniem. Co jednak z przewidywaniem niebezpieczeństwa? W miażdżącej większości młodzi kierowcy są przekonani o swych umiejętnościach, stawiających ich na równi z innymi, doświadczonymi użytkownikami dróg. Nic bardziej mylnego, nie powstrzyma ich nawet niekontrolowane parkowanie w przydrożnym rowie. Sama uważam, choć prawko „robiłam” kilkanaście lat temu, że na kursie uczymy się tylko tego co pozwoli nam zdać egzamin. Wciąż słyszy się o wprowadzanych zmianach, jednak zamiast poważnych zmian, proponuje się jedynie zmiany kosmetyczne, które nie wpływają na zwiększenie poziomu bezpieczeństwa na drogach, a jedynie zwiększają poziom trudności egzaminu. Ciągle najważniejsze jest wykonanie parkowania z dokładnością do centymetrów, niż myślenie za kierownicą. Swoją drogą ciekawe, ile osób rocznie ginie w Polsce podczas parkowania? Zdecydowanie uważam, że konieczna jest społeczna kampania, która zwiększy bezpieczeństwo na polskich drogach, ale czy rzeczywiście radary rozwiążą problem?
Zawodnicy najmłodszych kategorii kartingowych (8-11 lat) po kilku sezonach są doświadczonymi kierowcami. Fot. Jakub Iwo Zalewski / Polski Karting
Dla rozluźnienia zacytuję fragment książki Adama Tuszyńskiego „Samochód nowoczesny” z 1951 roku, którą jako fan motoryzacji przeglądałam milion razy, gdzie w części 4 pt. „Szybkość i przeszkody na szosie” autor pisze: „Szybka jazda i transport jest jednym z głównych walorów samochodu. Dlatego nie ma powodu nie wykorzystywać szybkości transportu, ale w odpowiednich warunkach i przy doświadczonych rękach kierowcy. Z chwilą, gdy stosowanie większej szybkości jest połączone z ryzykiem, pędzenie samochodem staje się karygodnym narażeniem życia ludzkiego i kosztownego sprzętu…”.
Słów kilka o kontroli. Człowiek kontrolowany jest praktycznie od urodzenia. Ponieważ rządzący nie mogliby funkcjonować bez kontrolowania, dlatego też powstało mnóstwo zajmujących się tym instytucji. A to kosztuje. Wystarczy spojrzeć na armię ludzi, którzy zajmują się kontrolowaniem. Są oni niechętnie opłacani przez nas, podatników. Nikt z nas za kontrolą nie tęskni. Niechętnie płacimy mandaty, grzywny oraz wielomilionowe podatki. Istotą kontroli jest porównywanie stanu faktycznego ze złożonym. Wydaje się, że kontrolujący są dumni z nadanych im uprawnień. Wszystko w myśl ustalonego prawa naszych wybrańców, którzy ciągle się powołują na maksymę „twardego prawa”. Za pomocą technik informatycznych, teleinformatycznych i telekomunikacyjnych już niedługo monitorowany będzie każdy nasz ruch. Nie tylko przy wjeździe do miasta, ale także na większych skrzyżowaniach. Rolą wszelkich kontroli powinno być nie tylko ściganie i osaczenie obywatela, ale również pouczanie i prostowanie odchyleń i nieprawidłowości. U nas przyjęto, że w chaosie i deregulacji kontrolę należy wyposażać w coraz to nowe „zabawki”. Tak, żeby zarobiły na siebie i dały w przyszłym roku do budżetu państwa prawie 1,6 mld zł.
Ale czy zamiast ratować budżet, nie warto przeznaczyć tych środków na inne cele? Polskie Towarzystwo Kierowców rozpoczęło kampanię społeczną, mającą na celu zmianę sposobu wydawania pieniędzy pochodzących z mandatów za wykroczenia drogowe. „Pieniądze pochodzące z mandatów stanowią z roku na rok coraz większą część budżetów, a wydawane są na dowolne cele, zwykle dalekie od spraw bezpieczeństwa drogowego” – apelują przedstawiciele stowarzyszenia.
Co proponują kierowcy? Powołanie Funduszu Bezpieczeństwa Drogowego, który byłby zasilany w całości z pieniędzy pochodzących z mandatów. A pieniądze z funduszu można by przeznaczyć na poprawę bezpieczeństwa jazdy, jakości dróg czy chociażby na rozbudowę infrastruktury sportów motorowych. Z zainteresowaniem przeczytałam artykuł Artura Florczaka na portalu NaTemat.pl, w którym autor rozprawia się z przeznaczeniem środków uzyskanych w polityki fotoradarowej. Mimo promocji sportu kartingowego w Polsce, wciąż nie jest on ogólnodostępny, a przez organy nadzorujące traktowany po macoszemu. Tory kartingowe są zamykane, a kluczowym argumentem są skargi okolicznych mieszkańców na hałas. Do budowy obiektu tego typu potrzebny jest teren o powierzchni 250-350 hektarów, a koszt inwestycji toru z homologacją międzynarodową szacuje się na około 4 mln złotych. To ogromna kwota, jednak pretendując do inwestycji o takim prestiżu i zasięgu można by uzyskać środki z funduszy rządowych, przy jednoczesnym wsparciu funduszy unijnych oraz sponsorów. Przy takim przedsięwzięciu zatrudnienie znalazłoby setki osób z okolicy.
Niestety śmiem twierdzić, że Polacy wciąż uczą się, czym jest wolność i demokracja. Jak się okazuje dla niektórych jest to możliwość bezkarnego torpedowania pracy, życia i pasji innych. Szkoda, że inspektorzy ochrony środowiska i lokalni urzędnicy podobną gorliwością nie wykazują się sprawdzając np. skład spalin i hałas generowany na drogach publicznych przez pojazdy za kierownicą których siedzą teoretycznie nieuciążliwi obywatele…
Na koniec zapytuję czy w kwestii bezpieczeństwa na drodze ma znaczenie sama znajomość przepisów czy też fakt ich przestrzegania? Czy ważna jest ilość radarów i miejsce ich ustawienia? Również kompletnie nie ma znaczenia płeć kierowcy w momencie, kiedy brawura i brak wyobraźni wygrywa ze zdrowym rozsądkiem. Oczywiście prawdziwy kierowca musi mieć możliwość zachłyśnięcia się adrenaliną, dlaczego więc nie na torze kartingowym? Najlepszy kierowca to ten, który „włącza” myślenie w odpowiednim momencie. Najlepszy kierowca to świadomy kierowca. Bezsprzecznie, świadomość i odruchy bezwarunkowe, które są nie do przecenienia w publicznej jeździe samochodem zdobędziemy za kierownicą gokarta na torze, w warunkach wyścigowych. Warto więc zainwestować w szkolenie przyszłych kierowców oraz potrzebną infrastrukturę, co z pewnością przyniesie ogromne korzyści w bezpieczeństwie na drogach publicznych.
Współpraca Ewa Szydłowska
fot. Archiwum
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS