
Promotorzy Rotax Max Challenge Poland zweryfikowali silniki, na których kierowcy wystąpili w sześciu dotychczasowych rundach serii na polskich torach. Zgodnie z zapisem regulaminowym, aby być liczonym w klasyfikacji generalnej sezonu i walczyć o bilet na finał światowy trzeba ścigać się na silniku pochodzącym z „polskiej dystrybucji”.
Co oznacza ten zapis i weryfikacja silników? Bardzo wiele. O ile regulamin nie zabrania rywalizacji na silniku zagranicznym, a więc nie pochodzącym z polskiej dystrybucji, a więc najprościej mówiąc pozyskanym od polskiego promotora, o tyle wynik uzyskany w tych zawodach nie jest brany pod uwagę przy tworzeniu klasyfikacji generalnej całego sezonu. Liczy się tylko w konkretnej imprezie. Kierowcy są klasyfikowani w klasyfikacji indywidualnej imprezy, ale uzyskany przez nich wynik nie może być brany pod uwagę w końcowych wynikach całego sezonu. To bardzo ważne, bo wielu z nich walczy o bilet na finał światowy!
Promotorzy powołują się na regulamin krajowy Rotax Max Challenge 2017 i jego paragraf 2, pkt 1.3, w którym czytamy: „(…) W przypadku zawodników startujących na silnikach, które nie są z polskiej dystrybucji zawodnik taki będzie klasyfikowany jedynie na danych zawodach bez punktów w klasyfikacji końcowej”.
Weryfikacja silników, jak czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie promotora, powoduje, że „zgodnie z ww. zapisem zawodnikom, którzy użyli silników nie będących z polskiej dystrybucji, przypisano za zajęte miejsca w poszczególnych zawodach 0 punktów w klasyfikacji końcowej sezonu pucharu RMC Poland 2017.”
To radykalnie zmienia dotychczasową klasyfikację przed ostatnim weekendem wyścigowym pucharu i mistrzostw Rotaxa. W kilku kategoriach dotychczasowi liderzy, którzy ścigali się na zagranicznych silnikach w trakcie sezonu tracą czołowe pozycje i szansę na walkę o bilety na finał światowy.
Największe zmiany w klasyfikacji dotyczą trzech kategorii.
W Mini Max pozycję lidera stracił Oliwier Pyłka (Uniq Racing), pewniak do zwycięstwa w tym sezonie, który po weryfikacji wyników znalazł się na 8. pozycji. Prowadzenie objął Karol Kręt (K-Dyno) i to on jest już praktycznie zwycięzcą tegorocznego sezonu. Szymon Szerszeń (Bambini Racing) spadł z 5. pozycji na 11. Podobny los spotkał Japończyka Kotaro Murai (Uniq Racing), który z 8. miejsca przesunął się na 17. miejsce.
Wśród juniorów dotychczasowy lider Kamil Donicz (Uniq Racing) po weryfikacji zajmuje 9. lokatę, a zajmujący dotychczas 3. pozycję Sylwester Aleksiejevas (Uniq Racing) spada na 16. Na prowadzenie wysunął się Piotr Wiśnicki (Wyrzykowski Motorsport), a drugi jest Piotr Świeżaczyński (Jastrzębski Racing). Trzecia lokata przypadła Sebastianowi Janczewskiemu (SRT), który w ostatnich rundach był niezwykle szybki.
Jednak najdotkliwiej skutki zapisu regulaminowego odczuje dotychczasowy lider wśród seniorów Mateusz Pyłka (Uniq Racing), który po zawodach w Słomczynie był pewny zwycięstwa w klasyfikacji generalnej sezonu. Uczestnik finału światowego w 2016 roku stracił ogromną przewagę i spadł na 3. lokatę, bo w trzech pierwszych rundach sezonu wystąpił na silniku nie pochodzącym od polskiego promotora. O awans na Grand Finals walczyć będą więc Mateusz Kaprzyk (JR Racing) i Dawid Dziocha (InterCars), którzy po weryfikacji wyprzedzili Mateusza. Większe szanse na zwycięstwo ma podopieczny Jakuba Rościa Mateusz Kaprzyk.
Komunikat promotorów Rotax Max Challenge Poland o weryfikacji silników wraz z klasyfikacjami po przeliczeniu punktów dostępny jest na oficjalnej stronie serii.
fot. Rafał Oleksiewicz (Polski Karting), Rotax
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS