Na torze w belgijskim SPA odbyła się kolejna runda kartingowych mistrzostw Holandii. W stawce kategorii Junior Max wystartował polski kierowca na stałe mieszkający w Kraju Tulipanów Dawid Liwiński.
Liwiński, którego być może już niebawem zobaczymy w mistrzostwach Polski w naszym kraju zaliczył kolejną rundę holenderskiego czempionatu. Tym razem na belgijskiej ziemi w słynnym Spa, gdzie odbywają się również wyścigi F1. Zawody na kartingowym torze w Spa odbywały się przy zmiennej aurze, co miało odzwierciedlenie w wynikach poszczególnych biegów. Liwiński zakończył zawody na dziesiątej pozycji w klasyfikacji indywidualnej. Ale w klasyfikacji Rookie, dla kierowców po raz pierwszy startujących w kategorii juniorskiej uplasował się na 3. pozycji.
Podczas czwartkowych i piątkowych treningów wolnych Liwiński należał do najszybszych kierowców. W sobotę stawka się wyrównała, bowiem na torze pojawiło się kilku czołowych holenderskich zawodników. Ostatecznie w kwalifikacjach Dawid był piąty. – Trochę się przyzwyczailiśmy, że kwalifikacje są dla nas dość nerwowe i wkładają się drobne błędy – mówi tata i mechanik polskiego kierowcy Robert Liwiński. – Za to w niedziele na mokrym torze w rozgrzewce Dawid miał pierwszy czas, a cała niedziela przebiegała pod dyktando zmieniającej się pogody.
Pierwszy wyścig (w Holandii rozgrywane są trzy wyścigi) odbył się na przysychającym torze. Krótko po starcie Liwiński przesunął się do przodu. Niestety na siódmym kółku, jadąc czwarty w stawce zahaczył o krawężnik na szykanie i uszkodził układ kierowniczy. Kierowcy na szczęście nic się nie stało, choć wcześniej w tym samym miejscu jeden z konkurentów Liwińskiego, Holender Danny Kroes popełnił identyczny błąd, który skończył się złamaniem nadgarstka.
Do drugiego wyścigu Polak ruszył z 17. pozycji. Tym razem wyścig mokry ukończył na szóstym miejscu zbierając dobre noty od obserwatorów za rozważną i skuteczną jazdę. – Więcej niestety się nie dało – mówił Robert Liwiński. – Dawid narzekał na ściąganie karta. Jak się okazało, nie do końca usunąłem usterkę układu kierowniczego. Być może dlatego przyjechał tylko na szóstym miejscu. Ale byłem zadowolony, że nie stracił ducha walki po tym spotkaniu ze „ścianą mistrzów”.
Gdy wydawało się, że będący w bardzo dobrej formie polski kierowca będzie walczył o czołówkę, w trzecim wyścigu, który rozegrany był na oponach typu slick, znów spotkał go incydent. Jeden z kierowców przeprowadził dziwny i niebezpieczny manewr, który zakończył się uderzeniem w grupkę gokartów znajdujących się przed nim. Liwiński, który ucierpiał w tym zdarzeniu spadł na 18. pozycję. Polak zdołał się jednak podnieść i ruszył do odrabiania strat. Pech go jednak nie opuścił, bowiem jadąc na dziesiątej pozycji, ponownie znalazł się w „polu rażenia” sprawcy poprzedniego incydentu. Znów wypadł z trasy wyścigu i znów musiał gonić pozostałą stawkę. Ostatecznie zakończył wyścig na 10. miejscu.
Po czwartej rundzie holenderskich mistrzostw Dawid Liwiński znajduje się na szóstej pozycji w klasyfikacji generalnej. Zawody w Spa Polak zakończył na dziesiątym miejscu i trzecim w klasyfikacji Rookie. Kolejne zawody, które ma w planach to II runda belgijskiej serii BNL Karting, które odbędą się w Ostricourt.
Zawody w Spa w kategorii Junior Max wygrał Holender Dylan Buys przed swoimi rodakami Jesperem Hoflandem i Leroyem Jagesarem. W klasyfikacji Rookie Dawid Liwiński uplasował się przed Jesperem Hoflandem i Kayem van Berlo z Holandii.
fot. Mirjam van Delft
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS