Przed wyścigami Rotaxa w Starym Kisielinie Daniel Zając zapowiadał walkę z kierowcami DD2. Ta kategoria to nowość w kartingowej karierze lidera DD Motorsport. Debiut w Rotaksie zespołu z Zielonej Góry był doskonałą okazją do sprawdzenia się w gronie nowych kierowców. Debiut się udał jednak nie obyło się bez problemów.
– Weekend inauguracyjny był bardzo ciężki – mówi Daniel Zając. – Przynajmniej dla mnie. Cały czas z problemami, dlatego, że to nowa seria dla nas, nowe doświadczenie. Ale tego nowego doświadczenia nam właśnie brakowało. Było potrzebne. Jestem zadowolony.
DD Motorsport zadebiutował na swoim torze domowym w dwóch kategoriach. Daniel Zając pojechał w najszybszej kategorii DD2, natomiast Marcin Zając ścigał się wśród juniorów. Kierowcy i cały zespół zapłacili jednak przysłowiowe frycowe pierwszego dnia zawodów.
– Pierwsza runda była dla nas z przygodami. Najpierw zatarł się motor, później kolejne problemy z silnikiem, który nie pojechał po starcie. Więc było całkiem do niczego. Natomiast w niedzielnych wyścigach już było lepiej. Warm-up był jeszcze kiepski, ale później udało się „coś” pojechać – tłumaczy Daniel. Na pytanie o różnice pomiędzy Super Rokiem (dzisiaj Rok GP) i jak się znajduje za kierownicą nowej kategorii odpowiada. – Jestem zdziwiony, bo nawet nieźle mi poszło. Myślałem, że będzie to większa przepaść do chłopaków, którzy jeżdżą po cztery sezony. Natomiast wyglądało to naprawdę nieźle. Do Sławka Murańskiego, który wygrał tę serię w zeszłym roku traciłem 2-3 dziesiąte sekundy na czasówkach. Więc patrząc na to, czym jechałem, było nieźle.
Daniel Zając i Kuba Piasecki, główny inżynier DD Motorsport.
Bardzo dobrze w stawce juniorów Rotaksa radził sobie również Marcin Zając. Obserwowaliśmy jego dobrą i szybką jazdę, choć do czołówki trochę jednak jeszcze brakowało. – Marcin po zimie rzeczywiście zrobił duży krok naprzód. W jego przypadku też nie obyło się bez przygód. Mieliśmy małe problemy przede wszystkim z wystrojeniem tego silnika, bo tak jak mówiłem, nie mamy doświadczenia i musieliśmy się pytać innych – mówi Daniel. I to co nam podpowiedziano to tak naprawdę zakładaliśmy. Patrząc z tej perspektywy było nieźle. Nawet w ostatnim wyścigu Marcin miał szanse „pogonić się” z pierwszą trójką. Skończył piąty. Oceniam, że jest bardzo dobrze. To duży krok do przodu.
Zając jako jedyny z całej stawki ścigał się na podwoziu FA, które należy do rodziny Tony Karta. Czy nie chciałby spróbować pościgać się na w innej ramie? – Rama FA to chyba jedyna rama, która może doskonale sobie poradzić i w kategoriach seniorskich i Super Roku i DD2. Byłem chyba jedynym kierowcą, który jechał na tej ramie. I przyznam, że nie miałem żadnego problemu, mimo że jest to podwozie starszej generacji. Dobrze się prowadziła. Inni mieli opony zniszczone, a ja tak mocno nie – tłumaczy lider DD Motorsport.
Nie mogliśmy nie zapytać Daniela Zająca o najbliższe plany. „Niebieski” zapowiedział, że kilka dni przed wyścigami inauguracyjnymi serii Roka zespół DD spędzi na ostatnich przedsezonowych testach. – Plan przed Toruniem jest jasny. Poprzedzi go kilka dni treningowych na torze Awix, a cel? Oczywiście wygrać. W tym sezonie na pewno pojedziemy Roka. Jeździmy tam wiele lat, mamy wszystko i wszystko o tym wiemy. Natomiast nie wykluczam, że jeszcze pojawię się w DD2. Mam coś do udowodnienia, sobie i innym.
Fot. Rafał Oleksiewicz (Polski Karting)
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS