Ostatnio na łamach Polskiego Kartingu wypowiedział się Andrzej Gasenko, z którym miałem przyjemność pracować w Elite Racing Development w roku 2016. Andrzej wspomniał, że „dla niektórych pasja związana z wyścigami kończy się w momencie, kiedy sami nie mogą już jeździć”. Czułem, że to koniec, kiedy nie mogłem kontynuować startów, jednak dość szybko się otrząsnąłem i wróciłem na padok w całkiem innej roli.
To była najlepsza decyzja jaką mogłem podjąć. Teraz żyję kartingiem chyba bardziej niż kiedykolwiek. Dzięki temu mogłem też spojrzeć na ten sport z trzech różnych punktów widzenia i zrozumieć o wiele więcej niż kiedyś, jako zawodnik.
Pierwszy raz w padoku pojawiłem się w 2010 roku. Wówczas jako kibic, to były zawody w Gostyniu. Jeździłem już wtedy na hali i marzyłem o tym, by jeździć kiedyś gokartem wyczynowym. Marzenie udało się spełnić rok później, a debiut zaliczyłem oczywiście na torze w Gostyniu, który bardzo dobrze wspominam. To naprawdę był jeden z najciekawszych i najprzyjemniejszych obiektów na jakich zdarzyło mi się jeździć!
W 2012 zaliczyłem pełny sezon Rok Cup Poland, wystartowałem nawet w Lonato podczas finału światowego. Niestety później, z powodu ograniczonego budżetu, musiałem się wycofać… Jednak cały czas śledziłem to, co działo się w padoku. Czasem przyjeżdżałem na zawody, żeby pokibicować, pooglądać. W roku 2015 udało mi się wrócić do kartingu, dzięki dużej pomocy mojego przyjaciela – Kuby Korbeli.
2015 to rok, w którym wiele się nauczyłem, poznałem wielu bardzo pozytywnych ludzi. Niestety ten sezon kolejny raz wyczerpał mój budżet i ściganie definitywnie dobiegło końca, na szczęście przyjaźnie pozostały. Starty w zawodach pozwoliły mi nauczyć się pokory. Kiedy jeździłem na hali, karting wydawał się dużo łatwiejszy, dobre wyniki przychodziły dużo łatwiej.
Trafiłem do kartingu mając 14 lat i rywalizowałem z zawodnikami, którzy w wyczynie byli często już kilka sezonów. Starty w Rok Cup i Rotax Max Challenge nie należały do łatwych i często musiałem przełknąć gorycz porażki. Zdecydowanie jednak pozwoliły mi nabrać zupełnie innego podejścia do życia i do sportu, w dodatku uczyniły mnie dużo lepszym kierowcą, co dziś, kiedy często siadam za kierownicę, jest po prostu nieocenione.
Starty uczą też samodzielnego myślenia – kiedy zamykasz wizjer w kasku zostajesz sam na sam ze swoimi rywalami. Dla dzieci, które jeżdżą jeszcze w małych ramach jest to wielka lekcja samodzielności i podejmowania decyzji.
Kuba Korbela pracował jako mechanik w Elite Racing Development. Kiedy dowiedział się, że nie będę startował, dość szybko pomógł mi znaleźć pracę jako mechanik. Trafiłem do zespołu Natalii Kowalskiej i Franka van der Windta. To był trudny, ale bardzo szczęśliwy okres. Trudny, ponieważ nie miałem zbyt dużego pojęcia o mechanikowaniu, znałem jedynie podstawy. Wiele czasu zajęła mi nauka, często uczyłem się zupełnie nowych rzeczy, kiedy sezon był już w trakcie.
W zespole miałem jednak kilku przyjaciół, na których zawsze mogłem liczyć. To sprawiało, że praca była dużo przyjemniejsza. Miałem też wspaniałego zawodnika – Janka Przyrowskiego, który nawet w momentach, kiedy było ciężko i popełniałem błędy, potrafił dać mi wsparcie i motywację! Po sezonie 2016 przeszedłem do zespołu Bambini Racing i była to chyba najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć – tak świetnej atmosfery nie ma i nie było w żadnym zespole!
Praca w Bambini to prawdziwa przyjemność, a ekipa jest naprawdę wspaniała. W Bambini jestem do dziś. Mechanikowanie może nie jest najbardziej ekscytujące w tym sporcie, wciąż wolałbym siedzieć za kierownicą, jest jednak zdecydowanie najciekawsze. Mechanikując poznałem wielu świetnych ludzi, którzy sporo mnie nauczyli. W tej chwili wiem, że powinienem był więcej pracować przy sprzęcie ścigając się. Kiedy mechanikujesz, zaczynasz więcej rozumieć, jesteś w stanie lepiej przeanalizować każdy wyjazd i ocenić sytuację. Kiedy wracam pamięcią do niektórych wyjazdów z dawnych czasów, zaczynam rozumieć, co tak naprawdę działo się ze sprzętem i co mogłem zmienić żeby było lepiej.
Tutaj apel do młodszych kierowców, spędzajcie więcej czasu z mechanikiem, a mniej z telefonem czy tabletem, to naprawdę pozwoli Wam kiedyś stać się lepszym kierowcą! Jeśli zrozumiecie jak działa sprzęt, dużo łatwiej będzie Wam poprawić się na torze, w dodatku współpraca z mechanikiem będzie prostsza i zacznie przynosić jeszcze lepsze efekty.
Wracając jeszcze do wcześniejszej myśli to dowiedziałem się, że mechanikując można przeżywać wyścigi swoich zawodników tak samo emocjonalnie, jak własne! Stając się mechanikiem stałem się też bardziej kreatywny. Musiałem nauczyć się radzić sobie ze stresem, co do dziś nie wychodzi mi zbyt dobrze, jednak motorsport to bardzo emocjonująca dyscyplina!
Rok 2019 był rokiem zmian. Pozostałem mechanikiem, lecz wraz z kolegą ze studiów stworzyłem firmę RaceMedia. To zupełnie nowy rozdział w moim życiu na padoku. Stworzyliśmy firmę zbudowaną tylko i wyłącznie z młodych ludzi i po prostu „wjechaliśmy w padok”. Na szczęście Oktawian miał w branży medialnej już spore doświadczenie, a ja jeszcze rok temu byłem w tej kwestii „zielony”. RaceMedia znacząco ograniczyło ilość mojego wolnego czasu, szczególnie tego w padoku. Do obowiązków mechanika dołączyły obowiązki szefa firmy. To doświadczenie również znacząco na mnie wpłynęło, tu nie mogłem liczyć już na pomoc kolegów z teamu, którzy mogliby pomóc w razie gdybym nie dawał sobie rady, byliśmy tylko Krystian, Oktawian i ja.
Na szczęście daliśmy radę, a klienci byli raczej zadowoleni z naszej pracy. Kiedy razem z Oktawianem rozmawialiśmy o pomyśle na działalność RaceMedia, postawiliśmy na niskie ceny. Duży wpływ na tę decyzję miał okres kiedy byłem zawodnikiem i z nadejściem każdej rundy zastanawiałem się czy wystarczy pieniędzy na kolejną. Stwierdziliśmy, że chcemy działać kompleksowo, z jednej strony uważam, że za niewygórowaną cenę prowadzimy social media, z drugiej pomagamy także przy zdobywaniu 1% podatku, czy przygotowujemy oferty sponsorskie. Uważam, że wielu utalentowanych kierowców musiało opuścić sport ze względu na koszty, a to ogromna strata dla motorsportu – potrzeba nam zdolnych, utalentowanych! Niestety nie jest łatwo zdobyć wsparcie finansowe, a karting na najwyższym poziomie ma swoją cenę.
Doświadczenia zbierane przez lata obecności w padoku wymusiły wręcz na mnie chęć wsparcia i pomocy. Prowadzimy RaceMedia nie tylko po to by zarabiać, ale głównie po to, by zapewnić wsparcie kierowcom poza torem i choć w tak drobny sposób przyczynić się do ich rozwoju, a każdy z ich wyścigów przeżywamy, jak nasz własny. Z drugiej strony, będąc teraz bliżej mediów czuję ogromny żal do mediów sportowych, szczególnie tych o ogólnokrajowym zasięgu, które nie interesują się tym sportem praktycznie całkowicie. Jednak jako pierwsze wskazują na to, że brak nam młodych zawodników aspirujących do światowej czołówki sportów motorowych. Takim działaniem nie pomagają, a wręcz przeszkadzają nam i rodzicom zawodników w działaniu.
Często wysyłamy informacje prasowe do portali sportowych w naszym kraju, poza paroma redakcjami odzew jest wręcz zerowy. Kiedy zająłem się mediami zacząłem bardziej rozumieć, co jest przyczyną tego, że Polakom ciężko pójść gdzieś dalej, mimo że w zawodach międzynarodowych jesteśmy jedną z głównych sił. Bardzo się cieszę, że w naszych usługach jest balans między jakością, a kosztami, dzięki czemu możemy pomagać nie narażając budżetów kierowców.
Podsumowując, uważam, że wszystko co robimy w życiu zostawia w nas jakiś ślad. Miałem przyjemność poznać karting z trzech różnych perspektyw – zawodnika, mechanika, a także obsługi medialnej i uważam, że nic lepszego nie mogło mi się przytrafić. Ten sport zostawia w człowieku wiele pozytywnych doświadczeń, wspomnień i emocji. W kartingowcu zostaje także wiedza, która przyda się w przyszłym życiu – wiedza dotycząca działania pojazdów mechanicznych, umiejętność dobrego prowadzenia samochodu. Karting to także naprawdę wielka lekcja pokory i radzenia sobie z emocjami, co przydaje się każdemu, na każdym etapie jego życia, czy to zawodowego czy rodzinnego. Mimo, że karting jest drogim sportem, to radość z jazdy, emocje i lekcja życia są warte pieniędzy w niego zainwestowanych!
Tekst: Maciej Ryfa
fot. Łukasz Iwaniak (Media4U)
© ℗ Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS