Mateusz Kaprzyk wygrał pierwszą odsłonę Rotax Max Challenge Poland w Toruniu. Jechał tuż za dwójka liderów jak cień i wykorzystał ich wzajemną walkę, by wygrać. Przyjechał na metę pierwszy po objęciu prowadzenia na ostatnim okrążeniu. Zachował się jak rasowy drapieżnik „padlinożerca”…
Ze zwycięzcą inauguracji wśród seniorów rozmawia Paweł Surynowicz.
Cofnijmy się do inauguracyjnego weekendu Rotax Max Challenge Poland w Toruniu. Wygrałeś kategorie Rotax Max Senior, ale było to zaskakujące zwycięstwo, nie uważasz?
Muszę przyznać szczerze, że tak. Na treningach nie wyglądało to mega super, bo miałem małe problemy techniczne z wózkiem. W sobotę dalej był problem z przesuwającą się osią. Nie było możliwości walki z Mateuszem i Dawidem. W sobotni wieczór doszliśmy do tego co było problemem i na niedzielę zmieniliśmy oś i w niedzielę, jak było widać, poszło zdecydowanie lepiej.
Trzymałeś się dwójki liderów jak cień.
To prawda. Ale mogę powiedzieć, że w finale miałem troszeczkę złe przełożenie i troszkę niewłaściwe ustawienie podwozia przez co jechałem za nimi, ale nie było możliwości ataku.
Ale przewidziałeś zwycięstwo, bo w wywiadzie dla Polskiego Kartingu powiedziałeś, że wygrasz zawody.
Zgadza się, ale mogę powiedzieć, że był to trochę również łut szczęścia, że tak się stało. Mogłem również odpuścić, ale nie odpuściłem, walczyłem do końca i jestem zadowolony.
Mówi się o takich sytuacjach jak w finale w Toruniu, że kierowca korzystający z walki liderów jest jak padlinożerca.
(Śmiech) Dokładnie tak!
Odpowiada ci nowa formuła zawodów w tym sezonie?
Powiem szczerze, ze jest to bardzo ciekawe. Walczymy w dwóch heatach o miejsce w półfinale, a później o miejsce startowe w finale . Na pewno jest ciekawiej. Wygląda to bardzo podobnie jak w zawodach zagranicznych i mi to odpowiada. Mimo że nie mamy dwóch rund i dwóch trofeów w weekend to myślę, że takie rozwiązanie jest lepsze. Poza tym zwycięzca finału jest zwycięzcą rundy. Pewnie nie byłbym zwycięzcą tego weekendu, bo na metę dojeżdżałem jako trzeci, czwarty, a w przed finale byłem drugi.
Jak będzie wyglądał twój sezon?
Na pewno pojadę włoskiego Roka z teamem Speedkart. W Polsce pojadę Rotax Max Challenge Poland z zespołem Jastrzębski Racing. W CEE raczej nie wystąpię, bo rundy pokrywają się z Rok Cup we Włoszech. Może uda mi się tam pojechać okazjonalnie.
W 2016 roku wystąpiłeś w nowej serii włoskiej KRS. I było podium. Widzimy, że przyzwyczajasz się powoli do Włoch, bo startujesz tam regularnie. Jaka jest różnica między tymi dwoma „światami”, w których się ścigasz?
Ciężko to porównać Polskę do Włoch, bo głównym wyznacznikiem jest tu frekwencja. W Polsce jest mała stawka seniorów, we Włoszech i w CEE ściga się nas więcej. W tym roku kategoria juniorska jest do lat 14, więc siłą rzeczy musiałem przejść do wyższej kategorii. Postaram się powalczyć w seniorach o jak najlepszy wynik.
W teamie Jacka Jastrzębskiego po pierwszym weekendzie Rotax wyrosło dwóch liderów. Ty wygrałeś pierwszą rundę Rotax Max, a Piotrek Świeżaczyński był w czołówce Junior Max. Współpracujecie? Wymieniacie się doświadczeniami?
Tak, oczywiście. Z Piotrkiem w ubiegłym sezonie byliśmy rywalami. Ścigaliśmy się w tej samej kategorii, ale jakby nie patrzeć jesteśmy w jednym zespole i naturalnie wymieniamy się swoimi doświadczeniami. Każdy pomaga sobie nawzajem, żeby każdy dojechał w zawodach jak najwyżej. Przekazujemy sobie różne obserwacje z toru, co widzimy, jakie błędy, gdzie jeszcze można coś poprawić. Wymieniamy się informacjami nawzajem. Podobnie jest z innymi kolegami i koleżankami. Na przykład z Valerią Shchygolievą.
W finale obserwowaliśmy ciekawą sytuację, bo Top 3 wyścigu seniorów w Toruniu to zawodnicy Jastrzębski Racing, obecni, bo ty jesteś w składzie i byli, bo Mateusz Pyłka i Dawid Dziocha ścigali się w roku ubiegłym w zespole. Można powiedzieć, że była to walka „bratobójcza”, bo na dodatek znacie się doskonale.
Tak, to było bardzo ciekawe i specyficzne. Znamy się wszyscy doskonale. Wiele czasu spędziliśmy pod jednym namiotem. A jeszcze Valeria, która jechała w finale tuż za nami. Wszyscy w tych samych kombinezonach (śmiech).
Co myślisz o nowym sponsorze kartingu w Polsce. Jakie są twoje wrażenia po pierwszym weekendzie? Dostałeś nominację do Akademii Orlen Team…
Myślę, że to fajne, że w końcu Orlen zainteresował się kartingiem. A ja ciesze się, że zostałem wybrany do Akademii. Co prawda nie wiemy jeszcze jakie będą profity dla zawodników, ale mam nadzieję, że nasza dyscyplina będzie bardziej medialna. A to pomoże w dużym stopniu. Widziałem już informacje z rundy Rotaxa w Teleexpresie TVP, a więc jest bardzo fajnie. Liczę też, że to, że jestem w Akademii będzie miało swoje wymierne efekty. Może uda mi się zaliczyć jakieś testy w czymś szybszym…
Rozmawiał Paweł Surynowicz
fot. Rafal Oleksiewicz (Polski Karting), Łukasz Iwaniak (Media4U)
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS