Polscy kartingowcy po rozgrzewce na zagranicznych torach już oficjalnie zakończyli zimę i rozpoczęli polski sezon Rotax Max Challenge. Jak to zwykle bywa z początkami, na padoku mnóstwo nowych twarzy, wielkie oczekiwania doświadczonych zawodników i często wiele zmian organizacyjnych. Tych ostatnich w tym roku nie brakuje.
Przede wszystkim warto wspomnieć o nowym sponsorze serii. Polski Koncern Naftowy Orlen postanowił wesprzeć sport kartingowy. 15 pierwszych zawodników dostało szansę na rozwój dzięki nominacji do Akademii Orlen Teamu. Świetnie! Lepiej późno niż wcale. Każdy kto miał styczność z kartingiem, wie, że oprócz talentu, czy zdolności, ważną rolę odgrywa budżet. Jestem nawet skłonny powiedzieć, że często jest on ważniejszy od samego zawodnika.
Bez budżetowego wsparcia z zewnątrz
można zacząć odliczać kiedy kolejny talent
będzie musiał zakończyć karierę…
Wózek bez kierowcy sam nie wygra – to prawda. Ale pamiętać trzeba, że w przygotowanie do zawodów kierowcy również muszą inwestować. Między zawodami wypadałoby pojechać na trening, żeby móc w choć minimalnym stopniu przygotować się do kolejnej rundy zmagań. Tutaj generują się już pierwsze koszta. Trzeba zapłacić za sam wyjazd zespołu i przygotowujących sprzęt inżynierów. Dodatkowo dochodzą tak prozaiczne koszty jak logistyka, wyżywienie czy nocleg. Przygotowanie fizyczne, które też jest konieczne, można ograniczyć do tak zwanych „ćwiczeń domowych”. Jednak nie oszukujmy się, w większości przypadków zawodnicy starają się podchodzić do tego tematu bardziej profesjonalnie, więc pracują z trenerami personalnymi. To również obciąża portfel, głównie pierwszych sponsorów, czyli rodziców i jeśli miesięczne wydatki jakie wiążą się z wyczynowym uczestnictwem w sporcie kartingowym nie przekraczają miesięcznego ich dochodu, to już duży sukces. Jednak bez budżetowego wsparcia z zewnątrz, moim zdaniem i tak można zacząć odliczać kiedy kolejny talent będzie musiał zakończyć karierę. Kwestii budżetu w tym sporcie się nie przeskoczy. Frustrujące, prawda?
Tutaj pojawia się temat sponsoringu i zaszczepienia kartingu w mediach. Podzieliłbym teraz odbiorców tego tekstu na dwie grupy – na tych, którzy nadal zajmują się tym sportem, i na tych, którzy z różnorakich powodów zakończyli już tę przygodę. Ci pierwsi z uporem maniaka znajdą wiele dobrych argumentów dla sponsorów: „to młodzi zawodnicy. Zainwestuj, a kiedyś, któryś może będzie Kubicą!”, „Logo Pańskiej firmy dotrze do wielu osób, zawody są transmitowane, a oprócz tego na kartingowym padoku jest dużo ludzi”. To dobre argumenty dla pasjonatów, ale jest pewien problem. Karting w Polsce do tej pory, był sportem niszowym, a jego promocja, przyznajmy szczerze, niekoniecznie skuteczna nawet w ramach PZM. Można to bardzo łatwo udowodnić. Wyjdźcie na ulicę i zapytajcie 10 przypadkowych osób czy wiedzą, czym jest profesjonalny karting. Mam nadzieje, że nie zniszczyłem nikomu utopijnej wizji naszego kartingowego świata, ale prawda jest taka: niewielu kibiców po za nami nie wie czym jest sport kartingowy.
Wierzę, że PKN Orlen zagwarantuje objętym patronatem zawodnikom możliwość startów
nie tylko w Polsce…
Do czego zmierzam? Nagle pojawia się Orlen, na którego tak długo czekaliśmy. Jako sponsor strategiczny kartingu może spowodować, że nasza dyscyplina w końcu przestanie być tak bardzo elitarnym (pod względem grupy odbiorców) sportem. Jeśli dzięki koncernowi Polacy przestaną kojarzyć karting jedynie z tzw. „halówkami”, a będą mieli prawdziwy obraz tego czym karting jest naprawdę – niesamowitą dyscypliną motosportu, czystą rywalizacją, z której wywodzą się setki topowych kierowców najwyższych serii na świecie – będzie to wielki sukces. I nas wszystkich i sponsora strategicznego. I wówczas kolejni sponsorzy będą mieli interes w tym, żeby być kojarzonym z kartingiem. Wierzę, że do tego czasu PKN Orlen zagwarantuje objętym patronatem zawodnikom możliwość startów nie tylko w Polsce, ale i na arenie międzynarodowej. Aby w momencie, gdy coraz więcej firm zechce zainwestować w rozwój rodzimych kierowców, będzie można mówić o wynikach poza granicami kraju, choć już teraz ich nie brakuje.
Zmiany, które w tej chwili obserwujemy mogą być historyczne dla polskiego kartingu. Doskonale wiemy, że polska federacja nie ma zbytnio pomysłu na wspieranie następców Kubicy. Rotax z KSP jako promotorem idzie w tej chwili w naprawdę dobrym kierunku i jak mówił sam Paweł Pankiewicz „musimy dbać o nasze dzieci”. Mam nadzieję, że Rotax dbać będzie, i wkrótce zobaczymy tego efekty. Wierzę, że to już tylko kwestia czasu…
Jan Olejniczak
fot. Archiwum
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS