Ayrton Walczak był jednym z dwóch polskich kierowców, którzy wystartowali w drugiej odsłonie Belgian Max Challenge serii Rotax. Popularny „Jordi” nie zaliczy weekendu do najbardziej udanych, bowiem po pierwszym wyścigu został zdyskwalifikowany za nieregulaminową wagę. Pomiar nie był jednak właściwy zdaniem szefa zespołu i samego zawodnika.
– Miałem 165.5 kg, a w seniorze minimalnie trzeba ważyć 166 kg. Jak zjechałem z wagi to waga pokazywała minus 1000 gram – mówi nam Ayrton Walczak. – Zgłosiliśmy protest z całym zespołem, ale powiedziano nam, że nie ma żadnej dyskusji. To skandal. Pamiętam poprzedni sezon. Wówczas DSQ dostało aż dziesięciu zawodników. Teraz było ich trzech. Niestety w tej trójce ja.
Walczak był rozgoryczony po dyskusyjnej jego zdaniem dyskwalifikacji. Jednak zacisnął zęby i w dwóch kolejnych wyścigach uplasował się najpierw na 10. miejscu (zyskał 14 pozycji), a później na 15. (+P8). Ostatecznie zawody zakończył na 23. miejscu w stawce. Wszystko przez brak punktów za pierwszy wyścig, w którym zajął 14. pozycję.
– Niesmak pozostał. Czułem się źle potraktowany. Może inaczej by to wyglądało, gdyby nie fakt, że od razu mi powiedziano, że nie ma żadnej możliwości do dyskusje o mojej wadze – mówi polski kierowca na stałe mieszkający w Holandii. – To po prostu nie był mój najlepszy weekend, choć prędkość mieliśmy dobrą.
Polak wystartował w zespole Stana Pexa, który rozpoczął współpracę z Paul Konings Racing. W poprzedniej marcowej rundzie BMC Walczak zajął 19. miejsce. Kolejny weekend wyścigowy odbędzie się w Niemczech, na torze w Kerpen.
fot. Michael Melis (Kartphoto.com), not. PS
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS