Za nami kolejny finał światowy Rotaxa. W Portugalii po raz pierwszy od lat w finale zabrakło polskiego kierowcy. Kuba Greguła nie zdołał zakwalifikować się do decydującego wyścigu. Wygrał Francuz Florian Venturi.
Ze startem Kuby Greguły w tegorocznym Grand Final wiązaliśmy wielkie nadzieje. Zwycięzca Rotax Max Challenge Poland i wciąż aktualny mistrz Polski w KF Junior pojechał do Portugalii zawalczyć o dobrą pozycję w światowej stawce Junior Maxa. Niestety jego start nie był pozbawiony pecha, który zdecydował, że ostatecznie Polaka zabrakło w finałowej stawce.
Greguła rozpoczął portugalskie zmagania od dobrych treningów wolnych. Niestety w tym najważniejszym, oficjalnym, w którym każdemu zawodnikowi mierzy się czas, awaria pompy paliwowej uniemożliwiła skuteczną walkę o dobrą pozycję. Krakowianin został sklasyfikowany na końcu stawki przed wyścigami kwalifikacyjnymi, w których próbował nawiązać walkę o wejście do grupy finałowej zawodów. Nie udało się, choć pierwszy wyjazd na tor i znakomita jazda dała nadzieję, że jednak najlepszy polski junior jest w stanie wywalczyć miejsce w finale.
W każdym z wyścigów kwalifikacyjnych Greguła zyskiwał pozycje, wyprzedzając kolejnych rywali, jednak wyprzedzeń nie wystarczyło, by bezpośrednio awansować do prefinału. O ile w pierwszym wyścigu jazda Greguły w pełni odzwierciedlała jego potencjał, o tyle w dwóch kolejnych awans o pięć i sześć miejsc nie był wystarczający. Krakowianin musiał pojechać w repasażu, w którym premiowanych awansem było tylko sześć pierwszych miejsc. Pojechał dobrze, ale ostatecznie z 21. pozycji zdołał przebić się „tylko” na 15. miejsce. O tym jak stresujący jest wyścig dla kierowcy walczącego z rywalami i świadomością oddalającego się finału, przekonaliśmy się właśnie w biegu drugiej szansy w Portugalii. Polak robił co mógł, ale jadący przed nim kierowcy z obu Ameryk skutecznie zablokowali drogę wiodącą do ścisłej czołówki. Ponad ośmiosekundowa strata do zwycięzcy Amerykanina Michaela Michoffa i sześciosekudowa do Francuza Julesa Bolliera, który zajął ostatnią pozycję kwalifikującą do grupy finałowej sprawiła, że po raz pierwszy od lat prefinał i finał oglądaliśmy bez polskiego przedstawiciela. Szkoda, wielka szkoda, że głównie przyczyny techniczne pozbawiły Gregułę historycznego, debiutanckiego udziału w wyścigu finałowym Grand Final. Swoją postawą na polskim podwórku i europejskim zapleczu Rotaxa kierowca z Krakowa z pewnością nań zasłużył.
W wyścigach finału światowego Rotaxa trwała bezpardonowa walka o pozycje i awans do grupy finałowej, również z udziałem Polaka.
Po odpadnięciu z zawodów Greguły do rywalizacji juniorskiej w Portugalii nie przykładaliśmy już tak wielkiej wagi. Minimalne zwycięstwo Francuza Floriana Venturiego przed amerykańskim kierowcą Mathiasem Ramirezem-Barrero nie było tak emocjonujące jak byłby finał z udziałem Polaka. Na podium tegorocznego finału stanął jeszcze Brazylijczyk Caio Collet, z którym Greguła w dziecinny sposób rozprawił się w pierwszym kwalifikacyjnym heacie. Podobnież z Ramirezem-Barrero, który oglądał wówczas tylko plecy polskiego kierowcy. Ale… to oni ostatecznie, a nie Kuba Greguła pojechali w finale i zajęli miejsca na podium…
Klasyfikacja finału kategorii Junior Max
1. Florian Venturi FRA, 15:43.833, +P1
2. Mathias Ramirez-Barrero USA, +0.050, +P6
3. Caio Collet BRA, +0.430, +P2
4. Scott Symons GBR, +1.020, +P5
5. Thomas Harrison GBR, +1.729, -P1
6. Roope Ropanen FIN, +1.788, -P5
fot. Łukasz Iwaniak (Media4U),
Rotax Max Challenge (rotax-kart.com)
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS