Jest zwycięzcą tegorocznych rozgrywek w kategorii Rotax Mini Max. Wcześniej również wygrywał klasyfikację generalną. Dwa lata wcześniej tryumfował w Micro. Mijający sezon był dla kierowcy z Chotomowa niezwykle intensywny. Starty w Polsce przeplatały się z występami zagranicznymi.
Zwycięstwo w klasyfikacji generalnej kategorii Mini Max Maciej Kocoń zapewnił sobie dopiero w ostatni weekend rozgrywek. Dobra postawa w tegorocznych zawodach w Polsce i poza granicami kraju pozwoliła na zdobycie pucharu Polski i tytułu wicemistrza kraju. W międzynarodowym cyklu Central Eastern Europe do podium Koconiowi zabrakło zaledwie trzech punktów. To bardzo obfity i wyczerpujący sezon – mówi kierowca w rozmowie z Pawłem Surynowiczem.
Jak oceniasz tegoroczny sezon?
W polskiej edycji Rotax Max Challenge był dla mnie bardzo udany. Na początku rozgrywek udało mi się zająć miejsca w czołówce, wygrałem kilka wyścigów. Potem Marcel Surmacz trochę pokrzyżował moje plany, ale na szczęście udało mi się wygrać ostatnią rundę i cały sezon.
Wygrałeś już kategorię Micro, teraz byłeś najlepszy w Mini Max. Jakie masz plany na kolejny sezon?
Już w tym roku miałem plan, aby pójść do wyższej kategorii, do Junior Max. Ale Polski Związek Motorowy nie wyraził na to zgody. W przyszłym sezonie wystartuję wśród juniorów, to już pewne.
Czy również będziesz startował poza granicami jak w tym sezonie?
Jeśli się uda, to postaramy się wystartować również w CEE.
Było kilku liderów tegorocznych rozgrywek. Najpierw prowadził Sylwester Aleksiejevas, później Marcel Surmacz. Ty udanie zakończyłeś sezon wygrywając ostatecznie cała klasyfikację. Czy nie obawiałeś się przed tym ostatnim weekendem o wynik?
Na początku w ogóle nie brałem tego pod uwagę, nie myślałem o końcowym wyniku. Starałem się w każdych zawodach pojechać jak najlepiej. Oczywiście wygrywać, bo taki był cel na każde zawody. Zwycięstwo na koniec przyszło samo.
Sobotnia runda w Radomiu była deszczowa. Lubisz ścigać się w deszczu?
Jazda w deszczu zawsze sprawiała mi delikatne kłopoty, bo różni się znacznie od ścigania na suchym torze. Lepiej radziłem sobie zawsze na suchym, ale w Radomiu udało mi się bardzo dobrze pojechać. Pan Marek Wyrzykowski trafił z ustawieniami, a ja uwierzyłem, że mogę pojechać szybko. Wygrałem pierwszy wyścig i to było moje pierwsze deszczowe zwycięstwo. Zdobyłem też pole position, a więc nie było najgorzej.
Odpowiada ci twój zespół?
Bardzo. Na pewno będę chciał się dalej ścigać w drużynie pana Marka Wyrzykowskiego i Rotax Max Challenge oczywiście.
Porozmawiajmy teraz o wyścigach poza granicami kraju. Startowałeś we wszystkich rundach Rotax Central Eastern Europe. Byłeś na Węgrzech, w Austrii, w Czechach. To był spory wysiłek?
Było ciężko, ale bardzo dobrze radziłem sobie w tych rozgrywkach. Zająłem ostatecznie czwarte miejsce. To była dla mnie naprawdę duża szkoła wyścigowa. Startowało tam prawie 30 zawodników.
Gdy obserwowałem wyścigi CEE to widać było, że masz spory potencjał do ścigania się w tak dużej grupie. W Austrii na torze w Brucku wygrałeś zawody.
To było naprawdę fajne doświadczenie. Wiele razy wyścigi się tak potoczyły, że traciłem sporo i musiałem gonić stawkę. Ale udawało mi się często nawiązać walkę z moimi rywalami. To bardzo dobra nauka, gdy trzeba przebijać się w dużej grupie i walczyć o pozycje. I oczywiście duża satysfakcja jeśli szybko się jedzie i wyprzedza kolejnych rywali. Ogromnie się cieszyłem ze zwycięstwa w Austrii.
Właśnie. Zanotowałeś w tym sezonie bardzo dużo wyprzedzeń, chyba najwięcej wśród polskich kierowców tej kategorii. Brawo!
Dziękuje. Bardzo się starałem i myślę, że dobrze to wyglądało. Szkoda tylko, że nie udało się w ostatnich zawodach wygrać i zająć miejsca na podium w całym sezonie. Dwie ostatnie sesje treningowe na Pannonia Ring na Węgrzech wygrałem, rozgrzewkę również. Niestety w czasówce nie poszło mi najlepiej, byłem piętnasty. Założyliśmy nowe opony na trening oficjalny i kompletnie straciłem przyczepność. Byłem zły, bo nie było to wynikiem mojej gorszej jazdy, tylko sprzętu. Starałem się zrobić wszystko, ale niestety, …tak bywa.
Ostatecznie zająłeś czwarte miejsce w CEE. To bardzo dobry wynik.
Mój najlepszy. Cieszę się mimo wszystko, że znalazłem się w czołówce. Wygrał w tym roku Marcel Surmacz, więc pokazaliśmy, że polscy kierowcy potrafią się ścigać szybko.
Czy jest jakaś dyscyplina, którą się interesujesz oprócz kartingu?
Trenuję piłkę nożną w klubie Mewa Krubin. To mały klub, który funkcjonuje nieopodal miejsca, w którym mieszkam. Treningi zacząłem niedawno.
Jak twoi koledzy odbierają to, że jesteś kierowcą kartingowym?
Wydaje mi się, że mi trochę zazdroszczą, kiedy wyjeżdżam i nie ma mnie w szkole. Ale jak wracam do szkoły po wygranym weekendzie to gratulują mi. To bardzo miłe.
Maciej Kocoń swoją przygodę ze sportem kartingowym zaczął w 2011 roku. W sezonie 2012 pod okiem Marka Wyrzykowskiego zajął piątą pozycję w klasyfikacji generalnej Rotax Micro Max. Rok później był już najlepszy. W ubiegłym sezonie zajął drugą pozycję w mistrzostwach Polski Młodzików, ale tytułu wicemistrzowskiego nie otrzymał z powodu zbyt małej frekwencji w kategorii Mini Max. W Rotax Max Challenge wystartował zaledwie w dwóch rundach, ale bez większych problemów wygrał wszystkie wyścigi na technicznym torze w Gostyniu. Mijający sezon był jego najlepszym. Po raz kolejny okazał się najszybszy w Rotax Max Challenge, w mistrzostwach Polski kategorii Mini Max zajął drugą pozycję. W zagranicznej serii Rotax CEE był czwarty.
Fot. Rafał Oleksiewicz (Polski Karting)
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS