Należy do ścisłego grona najlepszych kierowców rajdowych świata. Świetne występy w WRC 2 powodują, że już za moment Jurij Protasow zapuka do wielkich drzwi z napisem “mistrzowie WRC”. Tymczasem ukraińskiego rajdowca spotykamy na torze kartingowym …w Bydgoszczy podczas Rotax Max Challenge Poland. Jak to się stało, że tam trafił? Rozmawia Paweł Surynowicz.
Skąd pomysł na to, by twój syn Gleb zaczął przygodę z kartingiem w Polsce?
Bardzo lubię Polskę. Jeździłem tu od dziecka, bo mój ojciec ścigał się często na torze w Poznaniu. Był mistrzem Związku Sowieckiego, więc gdy wyruszał na wyścigi, ja jechałem również. Bardzo chciałem towarzyszyć ojcu w wyjazdach. Często była to właśnie Polska, więc gdy myślałem, że kiedyś moje dzieci zaczną jeździć, to nie będzie to Ukraina. Polskę bardzo lubię, bo wśród wszystkich ludzi, z którymi pracowałem, najbardziej zadowolony byłem zawsze ze współpracy z Polakami. Zawsze potrafiliśmy znaleźć wspólny język. Więc, gdy już mój syn rozpoczął treningi kartingowe to chciałem, aby pierwsze kroki stawiał właśnie w Polsce.
Dlaczego wybraliście kategorię Micro Max Rotaxa?
Myślę, że nie ma różnicy jaka to jest kategoria. W Starym Kisielinie mój syn trenował Easykartem. W tym wieku, a Gleb ma 6 lat, najważniejsza jest ilość uczestniczących w treningach pokazowych. Z kolei bardzo podoba mi się na Rotaksie, bo najmłodsi mają przy każdym wyjeździe coś nowego. Uczą się procedur startowych, poznają nowe rzeczy, nabierają doświadczenia. Mój syn wyrywa się już do ścigania i najprawdopodobniej we wrześniu już będzie startował w zawodach. Poza tym bardzo podobają mi się te zawody, atmosfera. Jest również transmisja zawodów, co jest bardzo dobre, bo można później wykorzystać materiał wideo. To spore udogodnienie.
Zacięcie godne jego taty…
Coś w tym jest (śmiech). Jemu nie można powiedzieć, że jest to trening. Tylko traktuje każdy treningowy wyjazd jako wyścig i musi wszystkich wyprzedzać. Zawsze musi pracować na maksa. Ja jestem z tego bardzo zawodowolony. Jeśli tylko będę miał czas pomiędzy rajdami, zawsze będę obecny na zawodach kartingowych. Teraz przyjechałem wprost z Argentyny, z eliminacji rajdowych mistrzostw świata.
Czy ty też zaczynałeś od kartingu?
Oczywiście. Jestem pięciokrotnym mistrzem Ukrainy. Zaczynałem w 1994 roku i ścigałem się przez kolejne cztery lata w kilku kategoriach kartingowych. Jeździłem również kategoriami biegowymi.
Jak wygląda karting na Ukrainie?
Teraz jest bardzo ciężko. Ta sytuacja, która jest obecnie na Ukrainie sprawia, że wszyscy myślą tylko o tym, aby mieć pieniądze na najpotrzebniejsze rzeczy. Dodatkowo hrywna straciła czterokrotnie na swojej wartości, więc ogólnie nie jest zbyt ciekawie. Dla przykładu powiem, że opony, które kosztowały 2 tysiące hrywien dziś kosztują 8 tysięcy. Taka jest różnica.
Gdy byłeś małym chłopcem marzyłeś, aby być kierowcą rajdowym czy wyścigowym?
Raczej kierowcą wyścigowym. Ale w momencie kiedy musiałem przejść gdzieś indziej, aby się rozwijać wyścigi na Ukrainie podupadły. Zdecydowałem się więc na rajdy samochodowe. Wraz z ojcem znaleźliśmy sponsora, z którym współpracuję już osiem lat, aż do dzisiaj. Byłem bardzo zadowolony. Ale uprzedzę pytanie. To jest ciężka praca i ogromny wysiłek. Wstajesz o piątej rano, a kończysz pracę o siódmej albo ósmej. Potem analiza materiału wideo. Później są jeszcze inne ważne rzeczy. Nie jest to praca prosta.
Masz jakieś szczególne wspomnienia dotyczące swojego rajdowego debiutu?
Tak. To było na Krymie, kiedy jeszcze był ukraiński. Odbywała się tam największa impreza. Rajd nazywał się Jałta. Wielki asfaltowy rajd. Zawsze były rajdy szutrowe, a ten był bardzo szczególny. Bardzo lubię asfaltowe rajdy, miałem wówczas dużo doświadczenia z kartingu. Akurat tak się złożyło, że wszystkich zostawiłem daleko w tyle. Wygrałem go. Jechałem Subaru. Mam jeszcze bardzo miłe wspomnienia z ubiegłorocznego rajdu Monte Carlo. Byłem dziesiąty w “generalce” i pierwszy w WRC 2. Sam fakt, że stoisz na podium, w Monte Carlo, obok stoi książe. To wspaniałe wspomnienie.
Jaki jest zatem twój sportowy cel na ten rok?
Chcę zostać mistrzem w WRC 2 albo bić się o podium w “generalce”..
Spotykasz wielu kierowców, gwiazdy motorsportu, również Roberta Kubicę, z którym rywalizujesz. To twój przyjaciel…
Tak i to bardzo bliski. Kiedyś patrzyłem na tych wszystkich kierowców jak na gwiazdy, a teraz są moimi kolegami, przyjaciółmi. Często się spotykamy, rozmawiamy, wymieniamy doświadczeniami. To normalni ludzie, jak wszyscy inni. Pomagamy sobie, staramy się pomóc jeden drugiemu. Teraz była taka sytuacja w Argentynie, że zmieniono jeden odcinek specjalny i nikt o tym nie wiedział. Piloci opisywali trasę nie patrząc w książkę drogową i wszyscy się później pomylili. Ja na drugi dzień zapoznania z trasą przyszedłem do Krisa Meeke, późniejszego zwyciężcy i mówię mu, słuchaj jechałem za tobą wczoraj, a ty zrobiłes zapoznanie nie tak jak powinieneś. On mi na to, że to niemożliwe. Zawołaliśmy więc pilotów. Pokazałem mu książkę drogową i miejsce, w którym zrobił błąd. Później obejrzeliśmy moje wideo z zapoznania. Zmienili swoje notatki w opisie i później przyszli już po zakończeniu rajdu szczęśliwi mówiąc, Jurij jesteśmy ci winni dobre piwo. W tym środowisku bywają różne sytuacje. Byłem zadowolony, że mogłem pomóc. Z kolei sam również pojechałem bardzo dobrze, wygrałem wszystkie odcinki w klasie WRC 2 i teraz jestem najszybszy. Chcę teraz walczyć o mistrza.
Czy możesz nam obiecać, że przywieziesz na tor kartingowy Roberta Kubicę?
(śmiech) …na pewno z nim porozmawiam na ten temat, ale wiecie doskonale, że Robert to “ciężki” gość. Jednocześnie to fajny chłopak, jeździ bardzo szybko i jestem bardzo zadowolony, że jesteśmy dobrymi kolegami. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Zawsze na rajdzie jemy razem śniadanie, później robimy razem opis, jeździmy razem, omawiamy trasę i tak dalej. Zobaczymy co na ten pomysł powie Robert.
fot. @tWORLD (z archiwum Jurija Protasowa)
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS