Podczas inauguracji sezonu kartingowego w barwach zespołu Elite Racing Development wystąpiło kilku debiutantów. Obok kierowców byli również mechanicy. Rozmawiamy z Maciejem Ryfą, nową twarzą zespołu Natalii Kowalskiej i Franka van der Windta.
W Toruniu jedną z rund wygrał Jan Przyrowski, bez wątpienia jeden z najmniejszych ciałem, ale największych duchem kierowców w stawce najmłodszej kategorii. Inauguracyjne rundy tego młodego zawodnika i nowego nabytku zespołu ERD były jednymi z pierwszych w barwach drużyny. Zadebiutował również jego mechanik, były kierowca, Maciej Ryfa. Zwycięstwo w Janka Przyrowskiego w kategorii Baby to pierwszy sukces kierowcy i mechanika.
Polski Karting: Jaka była Twoja pierwsza reakcja na zwycięstwo? Łezka nie poleciała?
Maciej Ryfa: Było blisko, ale była też duża ulga, że wszystko zagrało i dowiózł zwycięstwo od startu do mety. No, i oczywiście wielkie gratulacje dla Janka zaraz po zjeździe z wagi.
Jaki jest Jaś? Opowiedz w kilku zdaniach.
Janek jest bardzo ambitny, będąc najmniejszym w stawce zawsze chce się udowodnić, że mały może znaczyć wielki. Ma bardzo wysoko postawione cele i to niekoniecznie przez nas czy rodziców, ale sam zakłada sobie cel przed każdym wyścigiem. Zauważyłem, że nie lubi się poddawać. Kiedy w sobotę poszło nie tak, to na początku był smutny, ale już po chwili wiedział, że jutro będzie lepiej i robił wszystko, żeby to osiągnąć w niedzielę. Poza tym, jak na tak małego chłopca jest inteligentnym kierowcą, który potrafi omawiać z nami dany wyjazd i na kolejnym realizować nasze polecenia, strategię, rozumie też sygnały poprzez które porozumiewamy się nim z depo. Muszę też powiedzieć, że mimo różnicy wieku, która nas dzieli, to świetny kumpel.
Jak znalazłeś się w ERD. Rozmawialiśmy niedawno, miałeś zająć się nauką. Wygląda na to, że ciągnie wilka do lasu.
Zaraz po tym jak dowiedziałem się, że nie będę mógł pojechać kolejnego sezonu odezwała się do mnie Natalia Kowalska. Wyczuwam, że Kuba Korbela powiedział jej, że nie będę mógł jeździć. Natalia zaproponowała mi pracę, żebym nie stracił kontaktu ze sportem i mógł się dużo nauczyć. Uznałem, że to wielka szansa, którą od niej otrzymałem i bez wahania odpowiedziałem, że z chęcią będę mechanikiem w ERD. Po kilku wyjazdach na treningi i pierwszych zawodach czuję się w zespole świetnie, jest tu fajna atmosfera, w której nie ma żadnych spięć i tak naprawdę każdy pomaga każdemu, co składa się później na sukcesy naszych zawodników, nas mechaników na czele z Frankiem van der Windtem i Natalią, która czuwa nad techniką jazdy chłopaków. Jestem bardzo zadowolony i nie żałuję podjętej decyzji.
Macie kilku kierowców, więc podczas zawodów uwijacie się jak pszczoły. Jak wygląda współpraca w zespole, bo chyba nie powiesz, że karting nie ma przed tobą żadnych tajemnic?
Współpraca jest wzorowa. Jeśli ja nie umiem czegoś zrobić to w moment pojawia się Frank albo Andrzej. Jeśli potrzebuję pomocy, bo coś wymaga pracy dwóch osób, to proszę Konrada czy Kubę i od razu są chętni do pomocy. Nikt nikogo nie olewa i każdy mechanik może liczyć na innego i to jest bardzo fajne, szczególnie dla mnie, początkującego w zespole. A wracając do Janka, mega się cieszę, bo jego sukces był dla mnie fantastycznym przeżyciem.
fot. Joanna Lenart (shotsport.pl), Łukasz Iwaniak (Media4U)
Rozmawiał Paweł Surynowicz
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS