Tegoroczny zwycięzca polskiego sezonu Rotax Max Challenge Jakub Greguła po raz pierwszy wystartował w Grand Final. Debiutancki start w największej imprezie Rotaxa, która odbyła się w Portugalii był jednak dla niego pechowy. Choć w jednym z wyścigów pokazał pełnię możliwości to jednak nie udało mu się ostatecznie zakwalifikować do ścisłego finału.
Rozmawiamy z jedynym Polakiem, który wystąpił w kategorii Junior Max w finale światowym, zakończonym w portugalskim Portimao w miniony weekend.
Jak oceniłbyś swój start w Portugalii?
Zabrakło mi trochę szczęścia. Bardzo ciężko jest startować z 36 pozycji w takiej stawce. Nie trzeba nikogo przekonywać, że byli tam kierowcy najlepsi w Rotax Max Challenge z całego świata. To zwycięzcy narodowych i międzynarodowych serii. Ciężko jest się przebijać w stawce, gdy co raz kogoś prze tobą obraca i nie dość, że trzeba gonić czołówkę, to jeszcze uważać, aby nie wjechać w czyjś wózek.
W pierwszym wyścigu kwalifikacyjnym zrobiłeś jednak wielką robotę. Pojechałeś tak, jak jeszcze żadnemu z Polaków się nie udało. Skok o dwadzieścia jeden pozycji w stawce, super tempo, świetny przegląd sytuacji…
W pierwszym wyścigu tak. Bardzo dobrze wystartowałem i już po pierwszym kółku zdobyłem sporo pozycji. Na kolejnych okrążeniach nie było żadnego wypadku, jazda była czysta i mogłem zaprezentować pełnię umiejętności. W trakcie siedmiu okrążeń wyprzedziłem ponad dwudziestu rywali.
Jak było później?
W drugim wyścigu jeden z rywali przeleciał wprost przeze mnie. Najechał na moją rękę, skrzywił mi podwozie wózka. Walka później była niezwykle utrudniona, bo pofatygowany sprzęt nie pozwolił na maksimum możliwości. A w trzecim wyścigu, kiedy byłem już siedem czy osiem pozycji z przodu jednego z rywali obróciło przede mną i wtedy dostałem „strzała” w tylny zderzak i wiele straciłem . W repasażu nikt już na nic nie patrzy. Liczy się tylko pogoń za miejscami, walka na wszelkie możliwe sposoby. Po starcie, z 23. pozycji udało mi się przyjechać 14.
Jak oceniasz konkurencję w tych zawodach?
Było bardzo ciężko. Jeśli masz siedem okrążeń, by nadrobić straty, startując z końca stawki to nie jest tak różowo. Natomiast wiem, że moi rywale byli w zasięgu. Wiem, że w pierwszym wyścigu kwalifikacyjnym wyprzedziłem wielu znanych zawodników, mistrzów krajowych, zdobywców pucharów Rotaxa z Ameryki czy Europy. Każdy miał równe szanse na torze, ale mnie się przytrafił pech w czasówce.
Wróćmy zatem do początku rywalizacji, do czasówki. Jak wtedy zareagowałeś na tę awarię, co czułeś, jak to wyglądało z twojej perspektywy?
Na początku myślałem, że zalałem silnik. Ale gdy próbowałem go odpalić wiedziałem już, że jest to jakaś usterka techniczna. Paliwo w ogóle nie leciało. Później się okazało, że jest to właśnie defekt pompy paliwowej.
Jaka byłą twoja reakcja? Wściekłość? Zrezygnowanie?
Zrezygnowanie na pewno nie. Wiedziałem, że w heatach kwalifikacyjnych będę musiał nadrabiać straty i walczyć do samego końca. I walczyłem do końca. Aczkolwiek myślałem, że będzie trochę więcej okrążeń. Niestety, nie była to niczyja wina, po prostu usterka.
Jak oceniasz całą imprezę?
Grand Final to z pewnością wydarzenie, na które każdy kierowca chciałby trafić. Atmosfera jest niesamowita. Czuje się prestiż i rangę tych zawodów. Wszystko wygląda i jest zorganizowane bardzo profesjonalnie, wyliczone co do minuty, nie ma żadnych opóźnień. Bardzo charakterystyczne dla tych zawodów i tylko tych zawodów jest losowanie wózków. To robi naprawdę niesamowite wrażenie. Wszystkie gokarty ustawione w rzędach na prostej startowej. I co najważniejsze, wszyscy kierowcy mają poczucie, że rywalizacja jest równa, uczciwa, bo wszyscy startują na identycznym sprzęcie, losowanym przed zawodami. Nie jest tak, że każdy przyjeżdża na finał ze swoim sprzętem. Choć nie udało mi się zakwalifikować do finału to cieszę się, że mieliśmy jako Polska bardzo szybkich kierowców w kategorii DD2. Łukasz i Karol byli naprawdę szybcy i jechali niesamowicie. Szkoda tylko tej dyskwalifikacji Łukasza Bartoszuka za przekroczenie limitu wagi. Szkoda.
fot. Łukasz Iwaniak (Media4U)
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS