Stary Kisielin. Treningi przed inauguracyjnym weekendem Rotax Max Challenge. W głównej alejce padoku dostrzegamy charakterystyczną postać. Nie mamy wątpliwości, że to jedna z głównych postaci polskiego kartingu. Wówczas, gdy jeszcze występował na torze jako zawodnik, ale też i dzisiaj, szefa zespołu, promotora i jednego z najbardziej doświadczonych inżynierów w jednej osobie. Nie mogliśmy nie wykorzystać okazji, by zamienić kilka słów z Wiktorem Turkiewiczem.
Zaczyna się nowy sezon w Polsce. Jakie plany, jakie nadzieje, jak widzisz najbliższą przyszłość?
Sezon w tym roku trwa już w najlepsze od ponad dwóch miesięcy, ale jeśli mówimy o Polsce to owszem, za chwilę odbędzie się inauguracja polskiego sezonu. Jeśli chodzi o mnie i moją grupę to będzie to kontynuacja pracy, którą wykonywaliśmy przez ostatnie dwa lata. Dziś, mam nadzieję, będziemy zbierać owoce tej pracy i korzystać z jej efektów z ostatnich dwóch lat.
Widzę na twojej piersi nowe logo, Birel ART. Opowiedz nam o tej fuzji.
Birel połaczył się z firmą ART Grand Prix. Gwoli informacji, dla ludzi, którzy różnie to komentują, w stosunku 50/50. Dla mniej zorientowanych powiem, że właścicielem ART GP jest syn Jeana Todta, Nicolas Todt. ART Grand Prix to zespół Formuły GP2 i GP3, również startują DTM-ie. Notabene wygrali testy kilka tygodni temu. Produkowali gokarty, teraz nowoczesne technologie wychodzące z Art-a połączyły sie z tradycją birela i rynkami, na których birel był znany. Także stworzył się dość potężny produkt i na dzień dzisiejszy jesteśmy bardzo zadowoleni z tego.
Otwieracie się na Rotaxa? Birel był bardziej utożsamiany w mistrzostwami w KF i Rokiem.
Birel już w zeszłym roku wygrywał zawody rotaksowskie w Ameryce. W tym sezonie, jak wszystkie firmy, może troszeczkę mniej Tony Kart, który bazuje nadal na KF-ie, który notabene w tym roku się kończy, a więc wszystkie firmy: CRG, Energy, Birel Art, szukają klientów, rynków sprzedaży w kategoriach, gdzie startuje najwięcej zawodników na świecie. Nie ważne, co to będzie. Czy to Rok, Rotax czy Easykart. Są takie czasy. Jeździ tego dużo, co jest tańsze. Tam sprzedajemy podwozia.
Mówiłeś o tradycji Birela, to kawał historii kartingowej. Z kolei ART to coś innowacyjnego, nowe technologie. Czego możemy się spodziewać po tej mieszance?
Powiem tak. Dużo zawodów Rotaxa było w tym roku w Ameryce. Proponuje sprawdzić wyniki.
Czy człowiek, na którym opierało się sporo informacji o Birel Art w ostatnim czasie, jeden z najlepszych kierowców kartingowych Jordon Lennox-Lamb, to klucz do sukcesu?
Nie, na pewno nie. Chodzi tylko o jednego kierowcę, a przecież bardzo szybko jadą również i KF Junior i teraz zaczął również startować w Rotaksie Juniorze Rasmus Lindh na podwoziu Ricciardo, to również Birel ART. A więc jest kilku zawodników niezwykle szybkich. Birel ART nie skupia się na zawodnikach KF, a więc już dorosłych. Więcej pracy jest wkładane w kategorie juniorskie i KZ, a w przypadku Rotaxa w DD2. Lennox-Lamb jest odpowiedzią na zamianę kierowców pomiędzy CRG i Birelem. Do CRG odszedł Paolo de Conto, w jego miejsce pojawił się z CRG Jordon Lennox-Lamb.
Opowiedz o swoim zespole.Jaki macie skład na ten sezon?
Sześćdziesiątki, sześćdziesiątki i jeszcze raz sześćdziesiątki. Mamy też kierowcę w DVS-ie (ROK Senior), mamy dwóch zawodników w Super Roku, hobbystów, i być może uda nam się zaprezentować zawodnika z nazwiskiem znanym na całym świecie w motorsporcie.
Kiedy zobaczymy twój zespół na Rotax Max Challenge?
(śmiech)… Przyjechałem zobaczyć jak się sprawują nowe Unipro, którego jestem również przedstawicielem w Polsce i porozmawiać z szefami największych zespołów na Rotaksie, którzy są zainteresowani zmianą systemów właśnie na Unipro. A co do Rotaxa… zobaczymy.
fot. Rafał Oleksiewicz (Polski Karting)
Facebook
Twitter
Instagram
YouTube
RSS